Kroniki porzucenia Leopolda Brizueli: wspomnienia w stanie surowym

Pisarz Leopoldo Brizuela – autor takich tytułów jak Tejiendo agua, Inglaterra i Los que llega más lejos oraz laureat nagrody Clarín Novela z 1999 r. – zmarł w maju 2019 r. w wieku 55 lat. W jego domu w Tolosa, La Plata, zachowały się dziesiątki notatników, regałów na książki i pudeł zawierających dużą liczbę tekstów jego autorstwa . W ostatnim roku życia uporządkował swoje osobiste archiwum, w którym znajdowały się między innymi rękopisy tworzące Diario del abandono (Bosque energética, 2024).
Leopoldo Brizuela
Editorial: Energy Forest" width="720" src="https://www.clarin.com/img/2025/02/26/wLIsaH0vl_720x0__1.jpg"> Dziennik porzucenia
Leopoldo Brizuela
Wstępniak: Las energetyczny
„Nawiązałem intensywną więź z Leopoldem Brizuelą i jego twórczością w zupełnie nieoczekiwany dla mnie sposób, ponieważ był częścią magazynu El ansia, publikacji literackiej liczącej około 300 stron, w formacie książkowym, która swój ostatni numer poświęciła trzem pisarzom, a jednym z nich był on” – mówi Guido Herzovich, badacz literatury Ameryki Łacińskiej i współpracownik wydania czasopisma. Mówi, że w 2019 r. odbyła „bardzo intensywną, bardzo miłą” rozmowę z pisarzem – który zmarł w tym samym roku – a następnie przez dwa miesiące próbowali zorganizować spotkanie. „Był wyraźnie chory, chociaż bardzo bagatelizował swoją chorobę” – wspomina badacz.
Początkowym zamysłem spotkania było spotkanie w Ensenada, niedaleko miejsca, gdzie mieszkał Brizuela, zjedzenie posiłku w miejscowym klubie jachtowym i zwiedzenie regionu, w którym panował. „Ponieważ taki jest duch tego magazynu” – mówi Herzovich. „Podążając za autorem przez rok, poznając miejsca, w których obecnie podróżuje i gdzie mieszkał, aby poznać jego historię, a następnie napisać różne teksty o tym roku, który spędziliśmy razem” – dodaje. Tekst miał być spisany w formie kroniki, lecz autor zmarł. Herzovich skontaktowała się następnie z Arielem Sánchezem, jej wdowcem, aby przeprowadzić z nim wywiad i wspólnie z nim sporządzić profil Brizueli w oparciu o opowieści osób, które go znały.
„Poszliśmy do domu Ariela, który jest naprawdę niezwykłym facetem; Minęło pięć miesięcy od śmierci Leopolda, był wyraźnie pogrążony w żałobie. Ale jego sposób przeżywania żałoby był niezwykle gościnny, byliśmy razem w domu, który należał do rodziny Brizuela, gdzie Ariel nadal mieszkał i mieszkali tam razem przez dziesięć lat. Tam pokazał nam swoje rzeczy i bardzo imponujące osobiste archiwum Leopolda”, mówi Herzovich.
W późniejszych latach Brizuela pracował w Dziale Archiwum Biblioteki Narodowej, zajmując się zbiorami prywatnymi. Rozwijając to zadanie, zdobył dużą wiedzę w tej dziedzinie: w ten sposób zaczął porządkować własne archiwum, które dotychczas było zbiorem papierów rozrzuconych w różnych kątach domu. „Sklasyfikowałem materiały według pewnego kryterium” – mówi badacz. „W różnych miejscach zaczęły pojawiać się opisane teczki, w których Leopoldo porządkował cały ten ogromny materiał. Ariel wyjął kilka listów i przeczytał krótkie teksty oraz kilka plików komputerowych; Wzięliśmy udział w małej wycieczce z jego przewodnikiem, która obejmowała również archiwum” – mówi autor artykułu o Brizueli, który po jego napisaniu był tak zachwycony jego postacią i materiałami, które się pojawiały, że kontynuował badanie go w dziesiątkach wywiadów, które zestawił w książce, która wkrótce się ukaże.
Zdjęcie: Gustavo Garello
„ szerokość="720" src="https://www.clarin.com/img/2019/05/08/3NtLv9JTP_720x0__1.jpg"> Leopoldo Brizuela
Zdjęcie: Gustavo Garello
– Czy Brizuela napisała Dziennik porzucenia z zamiarem jego opublikowania?
– W tym notatniku wyraźnie widać, że masz temat i problem, który zgłębiasz. Jest w tym coś z pamiętnika, codziennego pisania, ale jest też projekt. Zorganizuj materiał, masz pojęcie, jaką formę będzie miał cały tekst. W strukturze narracji występują bardzo silne elementy, na przykład: elementem, który pobudza go do napisania tego pamiętnika, jest pomysł, podejrzenie, że jest to scena z jego dzieciństwa, która wydarzyła się, gdy miał pięć lat, i która w pewnym sensie wyjaśnia strach przed porzuceniem, który go prześladuje w tym momencie życia. Ta scena, zapowiedziana na samym początku, opowiedziana jest dopiero na stronie 100. Jest tam coś bardzo przemyślanego, jeśli chodzi o narzędzia narracji, co nie jest typowe dla osobistego pamiętnika. Częściowo dlatego, że jest to tekst stosunkowo poprawiony, różniący się od oryginalnego tekstu pisanego ręcznie, ale przede wszystkim, jak sądzę, dlatego, że zawiera pewien projekt. W tym sensie można powiedzieć, że chociaż jest to tekst konfesyjny i autobiograficzny o strukturze pamiętnika, nie jest to pamiętnik w ścisłym tego słowa znaczeniu.
– Jakie są różnice pomiędzy tekstami zawartymi w tej książce a tekstami zawartymi w innych osobistych pamiętnikach Brizueli?
– Twoje pierwsze kompletne pamiętniki pochodzą z okresu dwóch, trzech lat przed napisaniem tych tekstów. Podstawowa różnica jest taka, że te poprzednie były pisane ręcznie, on pisze każdego dnia to, co czuje. Jednocześnie czuję, że w tym porównaniu z innymi pamiętnikami, które wydały mi się bardzo oczywiste, jest coś podwójnego: jest to surowy tekst, o bardzo wyraźnej gęstości, gra na jego osobistej historii; wyobrażenie, jakie ma o sobie, jego plany i fantazje na temat tego, w jakie związki miłosne jest zdolny. Odbywa się tu praca nad sobą, dociekania i transformacje. Wszystko to napisane z głębokim przekonaniem i wielką powagą. Ale jest to również element projektu narracyjnego, złożoność konstrukcji, wyrafinowanie i pamiętnik z końcową listą cytatów.
Wszystkie te elementy wskazują na pewien pomysł na dzieło, rodzą przekonanie, że fantazjował on o opublikowaniu tego tekstu, o upublicznieniu go w jakiś sposób i o tym, aby krążył wśród określonych osób. Myślę, że współistnienie tych dwóch aspektów sprawia, że jest on tak potężny. Z jednej strony został napisany tak, aby mogli go czytać także inni: jest to tekst przystępny i przyjazny dla czytelnika, przynajmniej o wiele bardziej niż inne pamiętniki Leopolda, które czyta się trudniej, bo nie wiadomo, kim są bohaterowie, autor opowiada historie w połowie, przewiduje, że następnego dnia opowie coś, co nie zostaje rozwiązane tej nocy, i w końcu tego nie robi itd. Z drugiej strony jest intensywność doświadczania. Myślę, że to sprawia, że tekst jest bardzo konkretny.
– Myślę, że to świetny temat z kilku powodów . To tekst, który napisał dwa lata po rozstaniu ze swoją ostatnią dziewczyną i rozpoczęciu umawiania się z chłopakami. Przez dwa lata przeżywałem przygody, starałem się tworzyć trwalsze związki, wiele wycierpiałem i stworzyłem pewnego rodzaju społeczność gejowską, szczególnie w La Plata. Później przyjechał do Buenos Aires, bardzo rozczarowany wyborem rodziny. Ale myślę, że jest coś w tym doświadczeniu, co go zainspirowało i popchnęło do napisania tego tekstu, co jest historyczne, co ma związek z typem społeczności, do których należeli niektórzy geje w tamtym czasie, pod koniec lat 80. i na początku lat 90. Niezależnie od tego, czy mówili, że są gejami, czy nie, jakie więzi mogli ze sobą nawiązać, gdzie mogli wychodzić, czy nie, czuć się wolni, czy nie: doświadczenie, o którym pisze w dzienniku, ma związek z warunkami możliwości. Choć wszystkie doświadczenia miłosne wiążą się z możliwością miłości w danym momencie – w miłości zawsze jest coś społecznego – w tym przypadku myślę, że widać to bardzo wyraźnie w tym sensie, że nie mieli wielu modeli relacji. Było niewiele informacji, nie było internetu, żeby zbadać te sprawy, nie było żadnych powiązań homoseksualistów z przeszłością. Chociaż Leopoldo miał na przykład bardzo dobre relacje z Marią Eleną Walsh. W tym sensie miałem tam bardzo dobry wzór homoseksualizmu.
Zdjęcie: Gustavo Barrenechea, EFE" width="720" src="https://www.clarin.com/img/2025/02/26/3HGRJiLjO_720x0__1.jpg"> Dziennikarz Antonio San José rozmawia przez wideokonferencję z Leopoldo Brizuelą, laureatem Nagrody Noblowskiej Alfaguara 2012 za powieść „Una misma noche”.
Zdjęcie: Gustavo Barrenechea, EFE
Zszokowany znalezionymi materiałami, Herzovich porozmawiał z Sánchezem, spadkobiercą praw Brizueli, który zezwolił na publikację pamiętnika. „Ma intensywny związek z intymnością Leopolda; W moim przypadku, jeśli chodzi o nieopublikowane teksty, czuję, że jestem gdzieś pomiędzy zdradą a historyczną rekompensatą” – mówi. Dodaje, że chociaż uważa, iż w pewnym momencie miał zamiar opublikować ten materiał, jest prawdopodobne, że nie miał takiej możliwości w momencie jego pisania. „Fakt, że dzisiaj łatwo znaleźć wydawcę, który może opublikować taki gatunek w danym momencie społecznym i kulturowym – jest zupełnie oczywiste, że historia taka jak Leopolda jest dziś bardziej czytelna niż 30, 35 czy 20 lat temu – generuje bardzo silną ideę zadośćuczynienia. Ale jednocześnie był bardzo ostrożny w kwestii tego, co publikuje, a czego nie. Nie był typem człowieka, który lubił ujawniać swoje intymne sprawy, publikować bardzo intymne teksty.
Badacz twierdzi, że punktem stycznym między pamiętnikiem a kierunkiem, jaki przyjmowała twórczość Brizueli, jest pisanie autobiograficzne. „Projekt, nad którym pracował przed śmiercią” – mówi – „był autofikcją, książką o jego ojcu”. Dodał, że pisarz udał się do La Rioja w poszukiwaniu materiałów dotyczących jego osobistej historii, zwłaszcza historii jego rodziny. „Uważam, że odkrył on ten wątek jako potencjalny początek dla swojej twórczości i że ten pamiętnik, mimo że pochodzi z dużo wcześniejszego okresu, można uznać za dokument tego procesu”.
Dzięki temu projektowi Brizuela odkryła, że może badać kwestie związane ze społeczeństwem i historią Argentyny poprzez historię swojej rodziny oraz napięcia między historią rodziny jej ojca a historią jej matki, które bardzo się od siebie różniły. Ojciec pochodził z głębi kraju, był synem służącej pochodzenia indiańskiego, która pracowała dla zamożnych rodzin mieszkających między La Platą i La Rioją. Jej matka pochodziła z rodziny skromnych imigrantów, którzy przybyli do Ensenady z wiejskich terenów południowej Europy, a następnie zrobili awans społeczny.
Leopoldo Brizuela z Vladym Kociancichem i Andrésem Riverą w 1999 roku, kiedy zdobył nagrodę Clarín Novel Prize za książkę England, a Fable.
„Moim zdaniem zwrot w jego karierze to mieszanka tego, co osobiste i literackie, przemyślane i wyszukane” – mówi Herzovich. „To złożony, wyrafinowany tekst. Teksty autofikcyjne z ostatnich lat są niezwykle złożone, nie mają w sobie nic z konfesji, a podróż do La Rioja również nie miała takiej być. I to, co zaczęło się jako eksploracja nieobecnego dziadka, ojca jego ojca, o którym nic nie wiedział i o którym ojciec nie chciał rozmawiać, stało się również eksploracją odziedziczonych powiązań z okresu kolonialnego”. I dodaje: „Podejrzewam, że opublikowałby tę książkę, ale wierzę, że przez wiele dziesięcioleci żył niezgodnie ze swoimi czasami, a w ostatnich latach czas go dogonił, dlatego zaczął legitymizować rzeczy, które zawsze robił. Na przykład czytanie kobiet. W ciągu ostatnich 15–20 lat Leopoldo zaczął uważać, że może czuć się prawowity, co wyjaśnia, dlaczego zawsze postępował w sposób o wiele bardziej intuicyjny. On i czasy powoli się zbiegły, myślę, że gdyby żył dłużej, czułby się o wiele bardziej komfortowo.
Clarin