Miłosierdzie: Doskonały film w Córdoba Art Cinema

W Misericordii są dwie niemal następujące po sobie sceny, w których reżyserowi pokroju Alaina Guiraudie, jednemu z najwybitniejszych twórców naszych czasów, udało się uchwycić radosne poczucie wolności i jednocześnie stworzyć najbardziej szczery portret pobożności.
W obu przypadkach mamy do czynienia z tą samą postacią, która nie jest protagonistą, choć stanowi niezapomnianą postać drugoplanową. Dzięki temu zaczynamy rozumieć, że Miłosierdzie to nieoczekiwana komedia, a nie po prostu film o teologicznych rozważaniach, którego historia zaczyna się od pojedynku, po którym wkrótce następuje morderstwo. Kto mógłby w tych pierwszych minutach zasugerować, że śmiech będzie zabarwiał wszystko?
Bohater, o którym mowa, jest z zawodu księdzem. Przez dziesięciolecia odprawiał msze i słuchał cierpiących dusz parafian ze swojej górskiej wioski. Jeśli chodzi o spowiedź. Sceną, w której staje się oczywiste, że zawarta w filmie bzdura rządzi logiką filmu, jest ta, w której ksiądz i główny bohater zamieniają się miejscami w konfesjonale.
To człowiek religijny przywraca wyrzuty sumienia, a bohater kieruje swe uszy, by spróbować usłyszeć to, co nie zostało w pełni powiedziane i spoczywa w milczącym zjednoczeniu słów.
To niespodziewanie zabawna scena, podobna do wielu innych, choć żadna nie przypomina tej już zapowiedzianej, w której następuje potwierdzenie absolutnej wolności.
Jako przestrogę należy dodać, że moment sensacyjny następuje nocą, gdy żandarmi nie wiedzą już, co robić, aby wyjaśnić zaginięcie pewnego mężczyzny z miasteczka. Druga niezapomniana sekwencja pojawia się później, w kluczowym momencie. Ujawnia się w uścisku. Miłosierdzie ignoruje wybranych. Miłość Chrystusa jest bezwstydnie demokratyczna.
Akcja „Miłosierdzia” rozgrywa się jesienią w wiosce na południu Francji. Nie ma dokładnej daty; Guiraudie lubi osadzać swoje opowieści w ponadczasowym otoczeniu. Brak śladów epoki pozwala na wprowadzenie abstrakcyjnych wrażeń, które stanowią również treść snów. W Guiraudie logika snu zawsze ingeruje w jakąś scenę.
Tutaj nie ma takiej sceny, ale sam film sprawia wrażenie rozszerzonego epizodu sennego, w którym odpoczywa szczęśliwiec, który podczas snu potrafi wyobrażać sobie niezwykle wyjątkowe postacie i sytuacje, które są równie złowieszcze, co komiczne.
Postaci jest niewiele: ograniczają się do piekarza, który wraca do swojej wioski, aby pożegnać się ze swoim mistrzem, wdową, synem, innymi członkami rodziny, księdzem, sąsiadem i dwoma żandarmami.
Sytuacje w Misericordii są zebrane z uwzględnieniem różnych niuansów i funkcji. Pierwsza scena czuwania jest krótka, ale wystarczająca, by przekazać tajemnicę każdej śmierci. Ujęcie i ujęcie odwrotne: martwy mężczyzna nieruchomy, a Jérémie patrzy na niego.
Natychmiast nastąpiło trzecie ujęcie, tym razem z bliska, twarzy zmarłego. Wystarczająco dużo, aby zastanowić się nad zagadką kogoś, kto przestaje istnieć. Następnie pojawiają się sceny pożądania, których jest kilka, oraz inne, które wiążą się ze śledztwem policyjnym. Istniałaby czwarta kategoria scen, niezwiązana z fabułą: sceny poświęcone wiatrowi.
Najbardziej kinowe zjawisko naturalne zostało uwiecznione kilkoma pięknymi ujęciami. Przepływ wiatru można zaobserwować w ruchu drzew i opadaniu liści.
Natura jest źródłem bodźców przekazywanych percepcji, a dobrzy filmowcy wiedzą, jak filmować, aby ukazać materialną obfitość towarzyszącą inscenizacji.
Niewiele jest dziś filmów podobnych do Mercy . Śmiech, uczucia, myślenie – wszystko razem w filmie, którego nie da się sklasyfikować, podobnie jak większości filmów tego francuskiego reżysera. Wyobraża sobie pożądanie oderwane od wszelkich roszczeń tożsamościowych i będąc ateistą, potrafi doskonale oddać chrześcijańską ideę swojego tytułu, w formie religijności, która wykracza poza dobro i zło.
Kino jest wolne i życzliwe, gdy za kamerą stoi Guiraudie.
Miłosierny ; Francja/Hiszpania/Portugalia, 2024. Reżyseria i scenariusz: Alain Guiraudie. Fotografia: Claire Mathon. Muzyka: Marc Verdaguer. Obsada: Félix Kysyl, Jean-Baptiste Durand, Catherine Frot, Jacques Develay, David Ayala. Czas trwania: 103 minuty. W kinie Cine Arte Córdoba.
Powiązane tematylavoz.AR