Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Spain

Down Icon

Hard rock i proletariat w AC/DC

Hard rock i proletariat w AC/DC
muzyka
Opinia

Tekst, w którym autor przedstawia idee i wyciąga wnioski na podstawie własnej interpretacji faktów i danych.

Gitarzysta AC/DC Angus Young podczas koncertu AC/DC na stadionie Wanda Metropolitano, 12 lipca 2025 r. w Madrycie, Hiszpania.
Gitarzysta AC/DC Angus Young podczas koncertu AC/DC na stadionie Wanda Metropolitano, 12 lipca 2025 roku w Madrycie, Hiszpania. Ricardo Rubio (Europa Press)

Zespół AC/DC ponownie koncertuje w Hiszpanii i być może to dobry moment, aby spróbować swoich sił w formule, która zrzesza miliony fanów na całym świecie. Niezwykle rozpoznawalne brzmienie i nazwa niczym międzynarodowa marka. Jakby naciśnięcie przycisku mogło zapalić światło sygnalizujące coś znajomego, powiedzenie, że AC/DC budzi jasne i zwięzłe wyobrażenie o tym, czym jest rock. I ta idea, pomimo postępu XXI wieku i panujących trendów, pozostaje niezmienna i triumfująca, niczym imperium, które nie poddaje się czasowi ani przeciwnościom.

W zeszłą sobotę AC/DC można było zobaczyć w Madrycie. Dziś można ich ponownie zobaczyć na Wanda Metropolitano w ramach ich udanej trasy Power Up Tour, która w zeszłym roku zaprowadziła ich również do Sewilli i Barcelony. Ich przypadek jest paradygmatyczny. Zespół hardrockowy grający na stadionach. Zespół, który gra jak walec drogowy na żywo. Rockowy spektakl. Wydarzenie. A co uderzające, to rzekoma prostota ich podejścia: bezkompromisowe gitarowe riffy. I tak, nawet dzisiaj, mogą pojawić się pytania: Czy rock nie umarł? Czy gitary nie zniknęły? Czy ta muzyka nie wymarła? Co w tej niegrzeczności wciąż przyciąga takie tłumy?

Muzyka, jak każda forma sztuki, zawsze będzie miała w sobie tajemniczy i niewytłumaczalny pierwiastek, który trafi w czuły punkt, by dotrzeć do ludzi. Do tego stopnia, że szefowie wielkich wytwórni płytowych spędzili całe życie próbując odkryć ten sekret, który da się odtworzyć jak orzech. Być może kiedyś uda się to osiągnąć sztucznej inteligencji, a wtedy będziemy musieli zobaczyć, w jakim świecie już żyjemy i czy nie lepiej uciec w góry w obliczu triumfu przemysłowego redukcjonizmu. Ale tymczasem ten pierwiastek ma związek z rasą ludzką.

Duża część tajemnicy AC/DC wiąże się z elementami antropologicznymi. Ostatecznie muzykę popularną należy zawsze interpretować z tej właśnie perspektywy – z perspektywy społecznej i ludzkiej, z perspektywy społeczności i ich powiązań, z perspektywy środowiska i jednostek. Chociaż rzecznicy wielkich firm technologicznych, algorytmów i sztucznej inteligencji dążą do narzucenia innej wizji kultury jako instrumentu komercyjnego i przewidywalnego, wciąż istnieją bardzo różne sposoby doceniania wartości wydarzeń takich jak AC/DC.

Wielki muzykolog Charlie Guillet stwierdził w swojej monumentalnej książce *History of Rock: The Sound of the City* (ManNontroppo), że rock and roll pojawił się w latach 50. XX wieku jako „pierwsza forma kultury popularnej, która bez zastrzeżeń celebrowała najbardziej krytykowane cechy życia miejskiego”. Oznacza to, że krzykliwe i powtarzalne dźwięki miejskiego życia ulicznego zostały odtworzone w formie rytmu i melodii. W tamtym czasie wielu mieszkańców, zmuszonych pracą do życia w mieście, zaczęło mierzyć wolność częstotliwością i łatwością ucieczki od niej. W tym sensie rock and roll odgrywał podwójną rolę w tej częstotliwości: stał się zarówno wyzwalaczem, jak i regulatorem, to znaczy, tworzył wyimaginowane i fikcyjne przestrzenie poprzez piosenki, a później oferował prawdziwe przestrzenie wolności poprzez koncerty. Dlatego artysta lub zespół rock and rollowy odwoływał się nie tylko do eskapizmu, ale także do tożsamości w tej nowej przestrzeni miejskiej.

Moment z koncertu AC/DC w Madrycie w zeszłą sobotę.
Fragment koncertu AC/DC w Madrycie w zeszłą sobotę. Ricardo Rubio (Europa Press)

W latach 60. AC/DC stało się jednym z wielkich pionierów nurtu, który stał się znany jako hard rock – pochodna rock and rolla, który narodził się w latach 50. i został przefiltrowany przez kontrkulturowy i eksperymentalny filtr lat 60., poszerzając granice poszukiwań i hałasu, czyli, innymi słowy, podwajając wyzwanie tworzenia wolnych i osobistych przestrzeni w miejskim świecie, który z roku na rok stawał się coraz większy, bardziej chaotyczny, nierówny i alienujący pośród mnóstwa dzielnic, przedmieść i gett. Zamiast wkładać palce do gniazdka, by poczuć porażenie prądem, hard rock polegał na budowaniu mocniejszych, solidniejszych filarów, niczym murów nośnych, w „tej formie kultury popularnej, która bez zastrzeżeń celebrowała najbardziej krytykowane cechy życia miejskiego”.

AC/DC to zespół grający czystego hard rocka, a zatem wyszli z ulic niczym mandat za parkowanie. Wszystko w tej grupie emanuje zaułkami, barami osiedlowymi i zabawnymi, cementowymi nocami odkąd zaczęli grać na początku lat siedemdziesiątych. Jak mówią Murray Engleheart i Arnaud Duriex w książce AC/DC: Let Rock and Roll Be (Global Rhythm), australijska grupa od początku była zespołem na ziemi niczyjej: zbyt punkowa dla rockerów i zbyt rockowa dla punków. Ale zespół założony w 1973 roku przez Malcolma Younga i Angusa Younga, którzy ostatecznie zrekrutowali wokalistę Bona Scotta w 1974 roku, wiedział, jak stworzyć własną przestrzeń: twarda, ostra, dudniąca muzyka, pełna ulicznego zapału i ducha klasy robotniczej z prostymi tekstami, które ukazują załamania i odkupienia dożywotnich pracowników. Niesamowite dzieło pod tym względem: High to Hell (1979).

Wszyscy jej członkowie reprezentowali typ robotnika, który ostatecznie szukał swojej przestrzeni wolności i relaksu w pubach, w znanych klubach robotniczych o związkowej tradycji. Zarówno bracia Young, jak i Bon Scott pochodzili ze szkockich rodzin i zachowali tę miłość do pubów oraz proletariackie podejście , nie bez skrupułów przed pakowaniem się w kłopoty, gdzie bary były miejscami, gdzie można było posłuchać muzyki na żywo.

Po śmierci Bona Scotta w 1980 roku do zespołu dołączył Brian Johnson, obecny wokalista, który pomimo krytyki ze strony wielu fanów, którzy nigdy nie postrzegali zespołu jako tego samego bez legendarnego Scotta, idealnie wpasował się w AC/DC. Książka „Życie Briana” (Cúpula) również opowiada historię Johnsona, kolejnego bohatera z klasy robotniczej, wychowanego w brytyjskim Newcastle, w prawdziwie robotniczej rodzinie, praktycznie pozbawionej środków do życia. W latach 60. i 70. XX wieku zyskał sławę w tym mało atrakcyjnym mieście, którego gospodarka opierała się na górnictwie i stoczniach – dwóch podupadających gałęziach przemysłu. Podobnie jak Young i Scott, Johnson był człowiekiem z klasy robotniczej, który został muzykiem rockowym. Jego debiutem było kolejne arcydzieło hard rocka (i klasy robotniczej): „Black in Black” (1980).

Okładka albumu 'Back In Black'.
Okładka albumu 'Back In Black'.

Dziś AC/DC to jeden z największych zespołów wszech czasów, gigant wypełniający stadiony i maszyna do zarabiania pieniędzy, niczym międzynarodowa korporacja, której marka nie słabnie i wciąż prosperuje pomimo wzlotów i upadków zespołu, takich jak śmierć Bona Scotta i Malcolma Younga, czy problemy wokalne Briana Johnsona, którego w trasie zastąpił Axl Rose z Gun's Roses. Ale jeśli wciąż trafia do tak wielu osób, to dlatego, że jego zacięte gitarowe riffy i nieograniczona rockowa wizja łączą się z pierwotną esencją bycia człowiekiem ciężko pracującym przez całe życie, który pragnie czuć się żywym i reprezentowanym – pomimo sprzeczności, że multimilionerzy teraz odtwarzają te wizerunki – w przestrzeni, jaką oferuje muzyka.

EL PAÍS

EL PAÍS

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow