Jako dziecięca gwiazda, Natalie Guerrero opuściła Broadway. Z debiutancką powieścią wraca.

Poniżej spoilery.
Natalie Guerrero nie planowała pisać historii rozgrywającej się w Nowym Jorku. Jej pierwotny plan na urzekającą i czarującą debiutancką powieść „ Mój pociąg odjeżdża o trzeciej ” zakładał osadzenie akcji w Kalifornii, dokąd niedawno się przeprowadziła, i wykorzystanie nowego, sugestywnego otoczenia do zgłębienia dynamiki władzy w miejscu pracy. Jednak w trakcie pisania coś w tej koncepcji nie działało tak, jak Guerrero miała nadzieję. Sięgnęła więc po ćwiczenie spopularyzowane przez książkę Julii Cameron „Droga artysty” : budziła się każdego ranka, by napisać odręcznie trzy strony strumienia świadomości.
„Robię te „ poranne strony ”” – opowiada mi nowojorka ze swojego słonecznego mieszkania w Los Angeles. „Wiem, że brzmi to bardzo uwodzicielsko, ale książka sama się objawiła. Pewnego ranka pisałam swobodnie i pierwsze kilka linijek brzmiało: »Miałam mieć pudla i basen, ale moja siostra nie żyje, a moje włosy wciąż się kręcą«. Wszystko to po prostu wyszło. Pomyślałam sobie: »Och. Ta [książka] jest o żałobie i siostrzeństwie«”. Wkrótce Guerrero przeniosła swoją główną bohaterkę, Xiomarę Sanchez – utalentowaną afro-latynoską piosenkarkę po trzydziestce, marzącą o występach na Broadwayu – do dzielnicy Washington Heights na Manhattanie. „Byłam taka szczęśliwa, że książka tam trafiła” – mówi.
Powieść – której premiera odbyła się dzisiaj – opowiada historię Xiomary, która opłakuje tragiczną stratę starszej siostry, Neny, a jednocześnie próbuje rozkręcić swoją rozwijającą się karierę teatralną. Jej drogę do samorealizacji komplikują monotonne, dorywcze prace, trudną relację z matką i drapieżne relacje ze starszymi mężczyznami. (A, i musi też odnaleźć się w Powrocie Saturna ).
Poniżej Guerrero rozmawia z ELLE.com o szeroko pojętych tematach, które kryją się za „My Train Leaves at Three” , o powiązaniach z Broadwayem w dzieciństwie, które zainspirowały tę historię, a także o nadchodzącej adaptacji filmowej, nad którą obecnie trwają prace.

Między mną a starszą siostrą jest 11 miesięcy różnicy i to ktoś, kogo straty nigdy nie wyobrażałam sobie stracić. Często żartuje, że ta książka jest jak mowa pogrzebowa i list miłosny do niej. Siostrzeństwo we wszystkich swoich formach jest dla mnie ważne. Myślałam o najgorszej rzeczy, jaka może się zdarzyć, która pozbawia kogoś głosu i poczucia własnej wartości – o stracie siostry. Dorastałam też w domu, w którym moja mama doświadczyła straty rodzeństwa, będąc ze mną w ciąży, więc zawsze czułam się wciągnięta w ten temat. Tego rodzaju doświadczenie kształtuje żałobę przez pokolenia, a ja dorastałam w otoczeniu tej energii. Więc kiedy tego ranka te tematy wypłynęły na stronę mojego swobodnego pisania, postanowiłam pójść w tym kierunku.
Innym motywem, który powraca w książce, jest powrót Xiomary na Saturna . Co skłoniło Cię do włączenia tego do historii? Czy Ty już przez to przeszłaś?Och, miałam naprawdę ciężki Powrót Saturna. I to prawdopodobnie ta część mnie z Los Angeles, która wkradła się do książki. Myślę, że kiedy mówisz „Powrót Saturna” kobietom w naszym wieku, to jest to słownictwo, z którym wszystkie możemy się utożsamić. Ja byłam w swoim, kiedy zaczynałam pisać, i ciągle myślałam: „Kiedy to się skończy? To naprawdę trudne”. Przeżyłam wielki zawód miłosny, przeprowadziłam się na drugi koniec kraju, miałam ciężką pracę i stresowałam się finansami. Wszystko, co mogło się wydarzyć podczas Powrotu Saturna, działo się ze mną.
Ale potem zaczęłam dużo rozmawiać o tym z moimi białymi przyjaciółkami i poczułam, że nie ma zbyt wielu okazji, żeby rozmawiać z czarnoskórymi dziewczynami o tym całym szowinizmie. Ogromna różnica, jaką dostrzegam między moimi białymi przyjaciółkami a moimi czarnoskórymi lub latynoskimi przyjaciółkami, polega na tym, że większość moich czarnoskórych przyjaciółek nie jest tak samolubna. Uważałam, że Xiomara zasługuje na to, by oddać się szalonemu światu poznawania siebie – czego naprawdę rzadko możemy robić. I czuję, że jestem zobowiązana do tego w swoim życiu. Ale to typowo amerykańska rzecz. Mój tata jest Dominikańczykiem, a mama Portorykanką. Nie dorastałam, widząc czarnoskóre lub latynoskie kobiety zadające sobie pytania o siebie, więc Powrót Saturna był wspaniałym sposobem, żeby to osiągnąć.
Cofnę się na sekundę. Byłam aktorką dziecięcą i grałam młodą Nalę w Królu Lwie na Broadwayu . To było naprawdę satysfakcjonujące i kształtujące doświadczenie, ale też niesamowicie traumatyczne. Nie mówię o tym zbyt wiele, ale zazwyczaj lubię mówić, że to było pierwsze miejsce, w którym dowiedziałam się, że kobiety „nie powinny” być większe od mężczyzn. Ciągle byłam krytykowana za to, jaki jestem wysoki. Zauważ, miałam wtedy 12 lat. A dziś mam 5'4. Ale wszyscy ciągle mi mówili [w tamtym czasie]: „Rośniesz za wysoka i twój kontrakt nie zostanie przedłużony. Nie możesz być wyższa od Simby”. To było dla mnie tak przerażające, że patrzyłam w lustro i starałam się być mniejsza.
Po tym, jak skończyłam aktorstwo i odłożyłam ten rozdział na bok, pracowałam w WME w dziale książek, a potem przeniosłam się do Los Angeles i pracowałam dla firmy produkcyjnej. Wspólnym mianownikiem w tych przestrzeniach było to, że byli tam mężczyźni, których uważałam za mniejszych ode mnie, którym pozwalano zajmować o wiele więcej przestrzeni niż ja. Władza Manny'ego wisi nad Xiomarą w tak przerażający sposób. Celowo wykorzystuje swoją władzę, by osiągnąć to, czego chce. Ale myślę też, że to komentarz do granicy zgody, gdy mówimy o kimś, kto ma o wiele większą władzę. Wiele z ich relacji było dobrowolne, ale jest też pewna szara strefa, w której to, ile z tego było transakcją.
Po kilku przesłuchaniach do roli Manny'ego dowiadujemy się, że Xiomara nie dostała roli w jego sztuce. Czy była kiedyś wersja, w której to on powierzył jej tę rolę?Sprzedając książkę, zawsze miałam dwa niepodważalne warunki: Xiomara jest czarna i nigdy nie dostanie roli. To były dwie rzeczy, których nigdy nie zamierzałam zmienić.
Jako dziecko Broadwayu, co najbardziej podobało ci się w połączeniu teatru i muzyki z tą historią?Tak wiele na Broadwayu zostało dla mnie skażone przez moje doświadczenia i ból dorastania z dala od niego. Tak długo trzymałam się od niego z daleka, ale to moja pierwsza miłość, więc byłam podekscytowana, że mogę o tym pisać. Mogę analizować tak wiele z tej książki, i może to być trochę odurzające, ale w tym przypadku pomyślałam sobie: „Ona opłakuje swoją siostrę, uprawia okropny seks i jest atakowana. Dajmy jej głos. Pozwólmy jej się trochę zabawić”. Podobała mi się też playlista, której słuchałam podczas pisania, i możliwość zagłębienia się w piosenki, które mogłaby zaśpiewać. Szczerze wierzę, że ludzie, którzy nienawidzą musicali, nie widzieli odpowiedniego musicalu. Trzeba wrodzoną wiarę w nadzieję i opowiadanie historii, żeby kochać musical.
Czego słuchałeś podczas pisania?Dużo musicali, na przykład ścieżka dźwiękowa do filmu „Pieśni Nowego Świata” . Słuchałam też Olivii Dean i SZA. SZA to prawdziwa gawędziarka . Słuchałam jej w kółko, bo doskonale uchwyciła ten niepokój, który czuła Xiomara. Było też sporo muzyki latynoskiej, na przykład Elvisa Crespo i Juana Luisa Guerry, a także klasyki: bachata, merengue i salsa.
A skoro już o SZA mowa, to podczas czytania pomyślałam oczywiście o jej piosence „Saturn”.Och, sto procent. I „ Saturn Returns Interlude ” Ariany Grande .
Wiem, że jesteś dyrektorem artystycznym The Writers' Colony , programu rezydencyjnego dla pisarzy Mary Brock Akil w Los Angeles. Jak udaje Ci się łączyć pisanie z pracą?Harmonia, nie równowaga, kochanie. [ Śmiech .] Ale nie, są dni, kiedy w ogóle nie promuję książki, ponieważ jestem na tym niesamowitym rezydencji pisarzy i chcę poświęcić tym pisarzom całą swoją uwagę. Pracuję też teraz nad moją drugą książką. Nadal zastanawiam się, gdzie muszę włożyć w siebie energię, aby móc ją wylać. Zdecydowanie jestem pisarką, która może wpaść w taki tryb, jak: „Nie pisałam dzisiaj. Co robię?”. Ta „harówkowa” etyka pracy naprawdę mnie wciągnęła, więc staram się z niej wyjść. Ale jestem zaangażowana w bycie w społeczności z innymi pisarzami, a to coś, na co pozwoliła mi moja praca, i chcę to nadal robić.
Jak się współpracuje z Marą?Jest niesamowita. Jest jedną z tych czarnoskórych pisarek z pokolenia przede mną, które pomogły utrzymać drzwi otwarte. Jenifer Lewis to kolejna z nich. Pracowałam z nią nad zbiorem esejów „ Walking in My Joy” . Znalazłam mentorki w Marze, Jenifer i Jennifer Rudolph Walsh, z którą pracowałam, gdy pracowała w WME. Myślę, że mentorstwo jest niezwykle ważne.
A teraz jesteś też mentorem innych pisarzy. Czy czujesz, że to już koniec?Ja też tak na to patrzę. Zdecydowanie nie chcę, żeby ten cykl zakończył się na mnie. Dopiero zaczynam, więc w żadnym wypadku nie jestem na szczycie. Ale bardzo chciałbym pomagać innym ludziom, jednocześnie rozwijając się razem z nimi.
Wspomniałeś, że pracujesz nad swoją drugą powieścią. Czy możesz już coś o niej powiedzieć?Jeszcze trochę za wcześnie. Nie dałem tego nawet mojemu redaktorowi, ale bądźcie czujni! Mogę jednak zdradzić, że właśnie zaczynam adaptować film „Mój pociąg odjeżdża o trzeciej” i jestem bardzo podekscytowany.
Wow, gratulacje!Dziękuję! Adaptuję scenariusz filmu fabularnego i właśnie zacząłem pisać pierwszy akt. Będę pracować z dominikańską filmowcem Gabriellą Ortegą. Decydując, z kim współpracować, zależało mi na współpracy z innym niesamowitym dominikańskim głosem, który ożywi historię Xiomary. Krążymy wokół kilku wysoko postawionych producentów, których jeszcze nie mogę wymienić z nazwiska, ale będzie indie, brutalnie, surowo, seksownie i zabawnie. Wszystko!
Wywiad został zredagowany i skrócony w celu zwiększenia przejrzystości.
elle