Zapłać przed odwiedzeniem nieruchomości: uważaj na to oszustwo, które może Cię drogo kosztować

Znalezienie zakwaterowania to prawdziwy tor przeszkód, dlatego niektórzy właściciele wykorzystują stres kandydatów i proszą ich o wpłatę zaliczki w celu zarezerwowania nieruchomości. Ale uważaj, to oszustwo .
Firma RMC Conso przeprowadziła eksperyment i udziela porad, jak rozpoznawać wprowadzające w błąd reklamy.
Na pierwszy rzut oka widać, że to zdjęcia przyciągnęły Twoją uwagę: jasne, odnowione mieszkanie, pięknie położone, blisko udogodnień i przede wszystkim z bardzo atrakcyjną ceną czynszu.
Kliknęliśmy więc na dwie takie reklamy: ofertę wynajmu mieszkania o powierzchni 38 metrów kwadratowych za 700 euro miesięcznie w Pontault-Combault (77340) i drugą ofertę wynajmu mieszkania o powierzchni 42 metrów kwadratowych za 765 euro w Villiers-sur-Marne (94079). Skontaktowaliśmy się następnie z właścicielami za pośrednictwem stron leboncoin lub SeLoger . Kilka godzin później otrzymaliśmy odpowiedzi od właścicieli. Bardzo długie e-maile. Oba zostały zbudowane w ten sam sposób i opierają się na tej samej strategii.
Na początek właściciele ponownie chwalili walory nieruchomości. W obu wiadomościach e-mail pojawiły się te same określenia: „uroczy i jasny apartament”, „cicha okolica”, „wyposażona kuchnia”, „wspaniała łazienka z prysznicem w stylu włoskim” lub nawet „miejsce parkingowe, które ułatwi codzienne życie”. Sposób na potwierdzenie, że trafiłeś na idealne mieszkanie.
Następnie proszą o podanie szeregu danych osobowych (imię i nazwisko, zawód i dochód, aktualny adres, dane kontaktowe telefonu, oczekiwany okres trwania umowy najmu, liczbę osób mieszkających w mieszkaniu itp.), a także dokumentów (dokument tożsamości, paski wypłat, zawiadomienia podatkowe, umowę o pracę, potwierdzenie adresu itp.) pod pretekstem „jak najszybszego umówienia się na spotkanie”. Podkreślają również, że bez wszystkich tych elementów „nie można podjąć dalszych działań”.
W treści e-maila pojawia się wiele uprzejmych zwrotów: „nie wahaj się zadawać pytań”, „z przyjemnością pomogę” lub nawet „przyjmuję moje serdeczne pozdrowienia”, co ma na celu stworzenie prawdziwej atmosfery zaufania.
Gdy już zwrócą twoją uwagę, na końcu e-maila zrzucają bombę i proszą o wpłacenie depozytu zabezpieczającego, mimo że nawet ich nie odwiedziłeś.
W jednym przypadku właściciel zażądał przelewu bankowego w wysokości 700 euro jako kaucji w dniu wizyty. Za drugie mieszkanie żądają kwoty około 1400 euro, zaznaczając, że oprócz kaucji muszą zapłacić także czynsz za pierwszy miesiąc.
Aby uzasadnić tę kwotę, właściciele znów grają na emocjach i posługują się tym samym argumentem: odległością.
„Już odbyliśmy podróż dla osób, których tam nie było, dla innych, których nie było stać nawet na wynajęcie mojego mieszkania. Nie mówię, że jesteście tacy jak oni, ale zrozumcie, że opuszczam Bastię, aby tu przyjechać, a także że odchodzę z pracy, więc nie chcę wyjeżdżać i nikogo nie widzieć. Więc musicie dokonać przelewu i przesłać mi potwierdzenie przelewu. Jeśli w trakcie wizyty mieszkanie nie spełni waszych wymagań (w co bardzo wątpię), zatrzymamy się, a ja szybko zwrócę wam 700 euro przelewem”, napisał jeden z właścicieli do RMC Conso.
Po przeprowadzeniu badań ustaliliśmy, że ci dwaj domniemani właściciele zostali już zgłoszeni przez użytkowników Internetu na stronie signal-arnaques . Tym razem właściciel nie mieszkał w Bastii, lecz w Brukseli lub Marsylii – wynika z komentarzy internautów.
„Chociaż praktyka ta jest dość powszechna w rejonach o dużym popycie, prawo surowo zabrania właścicielowi żądania od osoby wynajmującej pieniędzy (czeku, przekazu pieniężnego itp.) w celu zarezerwowania zakwaterowania” – przypomina na swojej stronie internetowej grupa SeLoger, która specjalizuje się w zamieszczaniu ogłoszeń dotyczących nieruchomości.
„Właściciel nie może żądać żadnej kwoty pieniędzy przed podpisaniem umowy najmu. Jedynym legalnym sposobem rezerwacji zakwaterowania jest podpisanie umowy najmu. Dopiero w momencie podpisywania właściciel może poprosić najemcę o kaucję i czynsz za pierwszy miesiąc” – wyjaśniono.
Przypominamy, że wysokość kaucji nie może przekraczać kwoty jednomiesięcznego czynszu (bez opłat) w przypadku wynajmu nieumeblowanego ani kwoty dwumiesięcznego czynszu (bez opłat) w przypadku wynajmu umeblowanego.
Jeśli już wpadłeś w pułapkę i zapłaciłeś właścicielowi, nie panikuj. Nawet jeśli zrezygnujesz z pobytu w obiekcie noclegowym, możesz domagać się zwrotu kwoty od właściciela, wysyłając mu formalne zawiadomienie . „A jeśli odmówi zwrotu pieniędzy, możesz skierować sprawę do sądu lokalnego, jeśli zapłacona kwota jest mniejsza niż 4000 euro” – mówi SeLoger.
Uważaj też na dokumenty, które wysyłasz właścicielom, zwłaszcza aby uniknąć kradzieży tożsamości . Wykorzystują twoje zdenerwowanie, żeby poprosić cię o wszelkiego rodzaju dokumenty, ale – powtórzę – praktyka ta jest regulowana.
Właściciele nieruchomości mają prawo zapytać Cię o tożsamość i zasoby, a także o zasoby Twoich poręczycieli (dowód osobisty lub paszport, potwierdzenie adresu, umowę o pracę, legitymację zawodową, trzy ostatnie paski wypłat, ostatnie lub przedostatnie zawiadomienie podatkowe lub niepodatkowe itp.).
Nie mogą jednak prosić o wyciąg z konta bankowego, upoważnienie do polecenia zapłaty, księgę rodzinną ani o podpis wstępny lub zstępny.
Jeśli szukasz zakwaterowania za pośrednictwem platform internetowych innych niż agencje nieruchomości, musisz zachować szczególną czujność. Ogłoszenie prezentujące mieszkanie zbyt idealne i niedrogie powinno Cię zaniepokoić, zwłaszcza jeśli oferta jest znacznie niższa od cen na rynku nieruchomości w Twoim regionie.
Po skontaktowaniu się z właścicielem i otrzymaniu od niego odpowiedzi nie podawaj mu od razu swoich danych osobowych i dokumentów. Najpierw należy sprawdzić, czy obiekt noclegowy faktycznie istnieje. Możesz zadzwonić bezpośrednio do właściciela, poprosić o akt najmu lub sprawdzić na Google Street View, gdzie znajduje się obiekt noclegowy.
Po zastosowaniu się do tych wskazówek możesz skupić się na e-mailu. Istnieje kilka rzeczy, które mogą naprowadzić Cię na trop oszustwa: dziwny adres e-mail, zbyt długi e-mail, błędy ortograficzne, wielkie litery w środku zdania, potoczny język i niezręczne sformułowania.
Jeśli sprawdzisz wszystkie te kryteria, możesz przeszukać internet pod kątem imion i nazwisk właścicieli, a przekonasz się, czy zostali już zgłoszeni przez innych użytkowników internetu.
Na koniec jeszcze jedna rada: nie wahaj się zgłaszać takich profili na platformach takich jak signal.conso.gouv.fr czy signal-arnaques. Możesz również blokować reklamy bezpośrednio na stronach.
BFM TV