Kto jest właścicielem spuścizny Beach Boys po śmierci Briana Wilsona?

Przez Julien Bordier
Opublikowano dnia
Beach Boys w 1966 roku. Od lewej do prawej: Al Jardine, Mike Love, Dennis Wilson, Brian Wilson i Carl Wilson. AP/SIPA /
Dwóch pozostałych członków założycieli amerykańskiego kwintetu, Mike Love i Al Jardine, kontynuuje wykonywanie hitów zespołu na scenie w 2025 roku... ale każdy na własną rękę. Oto kilka wyjaśnień.
Od śmierci Briana Wilsona w środę 11 czerwca w zespole Beach Boys pozostało tylko dwóch założycieli: 84-letni wokalista Mike Love, kuzyn braci Wilson (Dennis utonął w 1983 r., a Carl zmarł na raka płuc w 1998 r.) oraz drugi gitarzysta Al Jardine, 82-letni sąsiad rodzeństwa.
Mike Love często kłócił się z kierunkiem muzycznym Briana Wilsona, szczególnie podczas nagrywania albumu „Pet Sounds” z 1965 r. i później podczas sesji nagraniowych do „Smile”. Niektórzy fani uważali, że Love storpedował tę „młodzieńczą symfonię dla Boga”, bardziej złożoną i eksperymentalną pracę niż jego wcześniejsze kompozycje. Jednak wczesny wokalista nie chciał odchodzić od trójcy dziewczyn, surfingu i samochodów, które przyniosły im sukces.
Nie zawsze Mike i Brian kończyli szczęśliwie. Z czasem ich spory artystyczne stały się prawne. Na początku lat 90. Love pozwał Briana o prawa autorskie do 35 piosenek. Love rościł sobie prawa do tekstów wielu hitów, takich jak „California Girls”, „I Get Around” i „Help Me Rhonda”. Wygrał sprawę i zarobił 5 milionów dolarów.
Beach Boys, marka warta swojej wagi w złocieOd 1974 r., gdy bracia Brian i Dennis Wilson nie mogli już występować na scenie, Mike Love przejął stery grupy, pielęgnując nostalgiczną passę na dobre i na złe. Nigdy ich nie puścił, zyskując wyłączne prawo do koncertowania pod nazwą Beach Boys, marką wartą swojej wagi w złocie. Brian Wilson, mózg, genialny kompozytor, który pod koniec lat 60. poszedł na dno, musiał zadowolić się swoim nazwiskiem, źródłem frustracji.
Przeczytaj także
Historia Dzień, w którym Brian Wilson umarł po raz pierwszy
Mike Love zazdrośnie strzeże swojego kawałka plaży. W 2001 roku gitarzysta Al Jardine, który zawsze wspierał artystyczną wizję Briana Wilsona, został pozwany za przedstawianie się na żywo jako „ Beach Boys Family & Friends”, „Al Jardine, Beach Boy” lub „Al Jardine of the Beach Boys”. W 2012 roku, teraz już siwowłosi surferzy postanowili zakopać topór wojenny i zjednoczyć się, aby uczcić swoją 50. rocznicę. Jednak trasa zakończyła się gorzką nutą, gdy Brian Wilson i Al Jardine zostali odsunięci od zespołu z powodów finansowych.
Al Jardine znów w trasieW 2025 roku Mike Love jest jedynym, który występuje na licencji Beach Boys. Zespół ma zagrać w Stanach Zjednoczonych w czerwcu, a następnie polecieć do Europy w lipcu i wrócić do amerykańskich miejsc w sierpniu. To tylko pokazuje, że nadal możemy śpiewać o radościach wakacji letnich, sezonowych romansach i radościach surfowania, nawet po ukończeniu 80. roku życia.
Briana Wilsona już z nami nie ma, ale Mike Love nadal ma konkurenta. Tego lata 82-letni Al Jardine również rusza w trasę z byłymi członkami zespołu Briana Wilsona pod szyldem „Al Jardine and The Pet Sounds Band”, nawiązując do kultowego albumu z 1966 roku, na którym grała większość tych muzyków. Wierny Al Jardine zmobilizował uśpione oddziały, odkąd były autor tekstów postanowił przejść na emeryturę w 2022 roku. Gitarzysta planuje oczywiście coverować klasyki Beach Boys, ale także rzadko słyszane na żywo utwory z lat 70., takie jak „The Night Was So Young”. Zespół wykona również utwory z niedawno wydanej EP-ki Ala Jardine'a „Islands in the Sun”. Dwa konkurujące zespoły, jedno dziedzictwo. Surferze, wybierz swoją stronę.