Zanim wrócili, by wystąpić tej zimy w Grasse i La Seyne, Ballaké Sissoko i Piers Faccini opowiedzieli nam o swojej muzycznej przyjaźni.

Przyjaźnią się od ponad dwudziestu lat, kiedy grali dla tej samej niezależnej wytwórni. Tyle czasu zajęło tym dwóm utalentowanym muzykom stworzenie wspólnego albumu „Our Calling” , który ukazał się w lutym 2025 roku.
W tej poetyckiej odzie ku czci migracji dwa instrumenty strunowe – kora malijskiego mistrza Ballaké Sissoko i gitara brytyjskiego pieśniarza ludowego Piersa Facciniego – delikatnie ze sobą rozmawiają.
Duet, który właśnie rozpoczął trasę koncertową, oczarował festiwal Jazz à Porquerolles, kończąc go wieczorem występem na tradycyjnym instrumencie mandingo.
Wystąpili na scenie razem z Soną Jobarteh, pionierską gambijską kompozytorką, która była pierwszą zawodową grającą na korze, instrumencie tradycyjnie zarezerwowanym w przeszłości dla mężczyzn.
Prawdziwa muzyczna rozmowaNa scenie twórcza współpraca Piersa Facciniego i Ballaké Sissoko przerodziła się w prawdziwy muzyczny dialog. „Zawsze powtarzałem sobie, że powinniśmy coś razem zrobić” – mówi Piers Faccini. „Chciałem naprawdę i szczerze poznać Ballaké, dowiedzieć się więcej o jego muzyce, o trybach, o rytmach, móc odbyć prawdziwą muzyczną rozmowę”.
Daleki od stereotypu o rzekomym uniwersalnym charakterze muzyki, Piers Faccini przypomina nam, że „zapominamy, iż na świecie istnieje niezliczona liczba języków muzycznych. Muzyka staje się uniwersalna dopiero wtedy, gdy poznajemy muzykę innych. To jak język. Jeśli ktoś nie mówi po francusku, nie może powiedzieć, że francuski jest częścią języka uniwersalnego”.
„Kiedy się bawimy, możemy swobodnie zbliżać się do siebie”.Aby zaprojektować album, owoc długiego, wzajemnego uczenia się, „kilka razy byłem w jego domu, ponieważ w naszej tradycji, aby poznać i zrozumieć ludzi, najwięcej szczegółów poznajemy, uczestnicząc w ich meczach” – mówi Ballaké Sissoko.
„Dużo komunikujemy się za pomocą oczu” – wyjaśnia mistrz kory, co jest niezbędne, aby dać upust improwizacji i uczuciom .
Chociaż Piers Faccini napisał teksty melodii w języku angielskim, z wyjątkiem Ninna Nanna , sycylijskiej tarantelli, „styl pisania jest prawdziwie mandingo, czyli wywodzi się z kultury malijskiej i jej repertuaru”.
Wyjątek tarantelli również zajmuje szczególne miejsce na albumie: „Wybraliśmy ten utwór, ponieważ jest to również tryb, który usłyszymy w muzyce Mandingo” – wyjaśnia. „Wyobrażaliśmy go sobie jako symboliczny most między południową Europą a Afryką, który wyznaczy nam drogę”.
Trasa ta mogłaby być również trasą słowika, który zdobi okładkę albumu – ptaka śpiewającego i wędrownego, który przez cały rok przemieszcza się z Morza Śródziemnego do Sahelu.
„To symbol swobodnej migracji. Kiedy gramy, mamy pełną swobodę w poruszaniu się po świecie, spotykaniu się i dialogowaniu” – wyjaśnia Piers Faccini.
„Kultura i muzyka są tym samym: style muzyczne to systemy, które przetrwały próbę czasu. Niektóre z nich znajdziemy w muzyce Mandingo, a inne we flamenco, w klasycznej muzyce arabskiej i w południowych Włoszech. To dlatego, że istniały rozmowy między narodami i religiami, które łączyły ludzi” – podkreśla gitarzysta. „ Ważne jest, abyśmy o tym pamiętali”.
Eksploracja instrumentów... poza kliszamiDla Ballaké Sissoko globalizacja również przyczynia się do tych kulturowych i muzycznych wymian: „Jestem bardzo ciekawa, bo to prawda, że po naszej stronie niekoniecznie znamy wiele zachodnich instrumentów, nawet w Afryce. W naszej kulturze, dawno temu, każda grupa etniczna zachowała swoją tożsamość muzyczną. Nie było tego całego mieszania”.
Stąd pomysł, aby Ballaké Sissoko nawiązał współpracę z szeroką gamą muzyków, aby poznać instrumenty innych osób i odkryć tysiące możliwości swojego własnego instrumentu, kory, wykraczając poza utarte schematy.
>> Dla tych, którzy przegapili występ w Porquerolles, duet powróci do Grasse 7 listopada (w Théâtre de Grasse) i do La Seyne-sur-Mer 7 marca 2026 r.
Nice Matin