Atak Trumpa na globalne zdrowie jest okrutny i sprawia, że Ameryka wygląda na słabą

Totalitarny podręcznik, którym zdaje się podążać Donald Trump , nie zawiera rozdziału. Prezydent może być opętany żądzą władzy, ale nie rozumie istoty miękkiej siły . Mądre umysły wojskowe i dyplomatyczne doskonale ją rozumieją. George C. Marshall , najwyższy generał Stanów Zjednoczonych podczas II wojny światowej, a później sekretarz stanu i sekretarz obrony, użyczył swojego nazwiska i energii największemu przejawowi miękkiej siły w historii Ameryki – Planowi Marshalla . Jego pozycja była tak wielka, że z pomocą prezydenta Harry'ego Trumana i senatora Arthura Vandenberga przekonał izolacjonistyczny Kongres po II wojnie światowej do zatwierdzenia kosztownego programu, zabezpieczając w ten sposób Europę Zachodnią przed sowiecką kontrolą polityczną, jednocześnie definiując dominującą linię frontu zimnej wojny .
Ponad sześć dekad później Jim Mattis , emerytowany czterogwiazdkowy generał piechoty morskiej, który pełnił funkcję sekretarza obrony w pierwszej administracji Trumpa (kiedy doświadczenie i profesjonalizm były czasami brane pod uwagę w Gabinecie Owalnym), opowiadał się za miękką siłą, tak jak Marshall. W zeznaniach przed Kongresem w 2013 roku powiedział: „Jeśli nie zapewnicie Departamentowi Stanu pełnego finansowania, to będę musiał kupić więcej amunicji”. Popierał miękką siłę dyplomacji — do której mógł dodać miękką siłę niemilitarnej pomocy oraz wpływu moralnego i kulturowego. Miękka siła to zdolność do „uzyskania pożądanych rezultatów poprzez atrakcyjność i perswazję, a nie przymus i zapłatę” — za pomocą środków innych niż kule, zastraszanie i przekupstwo.
Agencja Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego, czyli USAID , była w prostej linii spadkobierczynią Planu Marshalla i ucieleśnieniem miękkiej siły. Jej porzucenie i ostateczne zniszczenie przez drugą administrację Trumpa oznacza przełomowy moment w globalnej projekcji amerykańskich wpływów. Obok jej nagrobka na cmentarzysku instytucji, można by również umieścić nagrobek upamiętniający epokę, którą wydawca Henry Luce nazwał kiedyś „ amerykańskim stuleciem ”. Niczym małżeństwo, agencja i jej stulecie zasługują na wspólny pogrzeb, ponieważ ich losy są ze sobą splecione, a daty ich powstania są niemal identyczne.
Morderstwo nie było zaplanowanePrawdopodobnie naćpany ketaminą Elon Musk , wymachujący piłą łańcuchową na konferencji Conservative Political Action w lutym, okazał się trafnym przykładem tegorocznej, trumpowskiej demolki instytucji rządowych. Odrażająco błędnie nazwany Departament Efektywności Rządowej, kierowany wówczas przez Muska, nie przeprowadził żadnej sensownej analizy, które funkcje rządowe należy zachować, nie mówiąc już o tym, którzy urzędnicy państwowi dysponują wiedzą specjalistyczną i doświadczeniem, aby uczynić te funkcje wykonalnymi. Pracownicy byli po prostu masowo zwalniani, w biurokratycznym odpowiedniku amputacji tasakiem do mięsa (bez użycia skalpeli).
Początkowo nie było planu likwidacji USAID, a jedynie jej zmniejszenia. Jednak to, co zaczęło się od zwolnień i mianowania niekompetentnych osób na stanowiska kierownicze, doprowadziło do oporu ze strony pracowników lojalnych wobec agencji i jej misji. To z kolei wywołało kolejne cykle zwolnień i likwidacji. Kiedy w końcu rozwiała się mgła wojenna, z agencji niewiele zostało. Jej pozostałości zostały przeniesione do Departamentu Stanu, wraz z uroczystymi zapewnieniami , że kluczowe programy humanitarne nie zostały i nie zostaną naruszone – zapewnieniami równie nieprawdziwymi jak zaproszenie do kupna Mostu Brooklińskiego.
Początkowo nie planowano likwidacji USAID, a jedynie jej zmniejszenia. Jednak to, co zaczęło się od zwolnień i mianowania na stanowiska kierownicze osób nieuprawnionych, doprowadziło do kolejnych cykli zwolnień i likwidacji.
Tak, USAID miało problemy. Która organizacja, generująca 30 miliardów dolarów rocznie, ich nie ma? Niektórzy z jej wieloletnich zwolenników krytykowali jej wady równie głośno, jak każdy entuzjasta MAGA. Jak powiedział jeden z weteranów agencji: „Biurokracja… była ogromna, niezwykle frustrująca. Aby przekazać/wydać dolara, trzeba było wydać trzy, tylko po to, żeby mieć pewność, że skarb państwa nie zostanie oszukany”.
Kluczowe jest zrozumienie, że sklerotyczne procedury agencji i lodowato powolny proces decyzyjny wynikały nie z masowego marnotrawstwa, oszustw i nadużyć, o których donoszą zwolennicy Trumpa, ale z chęci uniknięcia tych nieszczęść. Jak powiedział mi jeden z dyrektorów jednego z największych kontrahentów USAID: „Zewnętrzni audytorzy zawsze byli w naszych biurach”. Każdy wydatek był sprawdzany, porównywany z bardzo szczegółową umową i programem prac, a następnie weryfikowany.
W przypadkach, gdy szybkość była konieczna lub gdy ustalenia w jakiejś odległej prowincji były zbyt kruche, USAID omijało swój labiryntowy proces udzielania zamówień i udzielało dotacji bezpośrednio organizacjom pozarządowym, czyli NGO, działającym lokalnie i dysponującym personelem, gdy tylko było to możliwe. Trzeba przyznać, że w tych przypadkach kontrola finansowa była luźniejsza, zazwyczaj ze względu na skąpą infrastrukturę i niepewność operacyjną, które uniemożliwiały liczenie funduszy. Czasami, aby zbudować potencjał lub ratować życie, organizacja pomocowa musi po prostu improwizować. Trudno jest mieć wszystko naraz.
Prezerwatywy dla Hamasu!Skrupulatni badacze administracji Trumpa nie tracili czasu i bezzwłocznie odkryli najbardziej rażące przykłady nadużyć. Podczas swojego pierwszego briefingu w Białym Domu rzeczniczka prasowa Karoline Leavitt chwaliła się, że administracja zablokowała szalony plan zakupu prezerwatyw za 50 milionów dolarów dla Palestyńczyków w Strefie Gazy. Zwycięstwo zdrowego rozsądku, prawda?
Nieprawda! Gaza, o której mowa, była prowincją Mozambiku, o powierzchni 29 000 mil kwadratowych i utrzymującą około 1,4 miliona mieszkańców. Dotacja USAID miała sfinansować usługi planowania rodziny w tym dotkniętym ubóstwem regionie. Niejasność ta niewątpliwie wynikała z wyszukiwarki słów DOGE, podobnej do tej, która spowodowała usunięcie zdjęć B-29, który zrzucił bombę atomową na Hiroszimę, ze stron internetowych Departamentu Obrony, ponieważ, cóż, samolot nazywał się Enola Gay , co dla genialnych dzieciaków Elona Muska brzmiało jak DEI. (W rzeczywistości samolot został nazwany na cześć matki pilota).
Nawet po tym, jak błąd został zgłoszony Białemu Domowi, Trump powtórzył go (z rozwinięciem ): „Zidentyfikowaliśmy i powstrzymaliśmy wysłanie 50 milionów dolarów do Gazy na zakup prezerwatyw dla Hamasu… Wykorzystali je jako metodę produkcji bomb”.
Być może jego sztabowi zabrakło odwagi, by powiedzieć mu, że przechwałki nie są prawdziwe. A może on po prostu uznał, że to zbyt dobry tekst, by go nie wykorzystać.
HIV, malaria, niedożywienieHumanitarne konsekwencje zniszczeń dokonanych przez USAID nie pozostały niezauważone. Powstały strony internetowe poświęcone konkretnym problemom, które zliczają koszty w pieniądzach i ofiarach śmiertelnych. „New York Times” , „Washington Post” i inne wiodące serwisy informacyjne opublikowały doniesienia z dotkniętych obszarów, dokumentujące wyrządzone szkody. Szanowane czasopisma, takie jak „Lancet” i „Science” , opublikowały raporty z trwających badań terenowych, przewidujące katastrofalne skutki. Kiedy przedstawiałem takie źródła rzekomo inteligentnym członkom wiernej organizacji MAGA, mówiono mi, że szacowanych strat nie da się modelować, że ChatGPT twierdzi, że modele są wadliwe, lub że krajowe potrzeby humanitarne powinny mieć pierwszeństwo przed zagranicznymi. Brzmi znajomo? To negowanie zmian klimatycznych w nowym garniturze.
Rzeczniczka prasowa Białego Domu Karoline Leavitt chwaliła się, że administracja zablokowała szalony plan zakupu prezerwatyw za 50 milionów dolarów dla Palestyńczyków w Strefie Gazy. Zwycięstwo zdrowego rozsądku, prawda? Błąd.
Taka taktyka debatowania dobrze wpisuje się w analizę głupoty Dietricha Bonhoeffera. Według niego głupota „nie jest defektem intelektualnym, lecz ludzkim”. Bonhoeffer uważał głupotę za „bardziej niebezpieczną” niż zło, ponieważ, w przeciwieństwie do zła, nie można jej bezpośrednio podważyć. Bonhoeffer, niemiecki antyfaszysta, który zginął za swój heroizm w 1945 roku, opisał cechy głupoty w następujący sposób: „rozum trafia w próżnię; fakty, które przeczą czyimś uprzedzeniom, po prostu nie muszą być brane pod uwagę… a gdy fakty są niepodważalne, są po prostu odrzucane jako nieistotne”.
Zambia dostarcza ważnych faktów:pomoc USAID dla Zambii osiągnęła szczyt w 2024 roku, wynosząc 409 milionów dolarów. Pomoc za rządów Trumpa w 2025 roku spadła do 61,6 miliona dolarów, co stanowi spadek o 85%. Ponad połowa tych środków (34 miliony dolarów) jest przeznaczona na walkę z HIV/AIDS, co brzmi uspokajająco. Najważniejsze sprawy nadal zostaną zrealizowane, prawda? Ups, przepraszam, poprzednia 10-letnia średnia dla programu USAID w Zambii dotyczącego HIV/AIDS wynosiła 147,7 miliona dolarów (a lata te obejmowały zarówno pierwszą administrację Trumpa, jak i chaos związany z pandemią COVID-19).
Kiedy tnie się program o 85%, co dzieje się z matkami i dziećmi, które polegają na nim w ratowaniu życia? Nawet jeśli nadal kupuje się część leków, nadal trzeba je dostarczać pacjentom rozproszonym po krajach o ograniczonej infrastrukturze transportowej. Zatem, jeśli administratorzy, magazynierzy, kierowcy ciężarówek i lekarze, którzy zapewniają funkcjonowanie systemu, zostali zwolnieni, a umowy najmu magazynów i biur zostały rozwiązane, a teraz pozbawione paliwa, nienaprawione ciężarówki pozostają unieruchomione, leki mogą trafić na wysypisko lub czarny rynek, ale z pewnością nie tam, gdzie pierwotnie miały trafić lub gdzie były najbardziej potrzebne.
Coś podobnego stało się z 500 tonami wysokoenergetycznych batoników żywnościowych zgromadzonych w Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i przeznaczonych dla matek i dzieci cierpiących na niedożywienie. Urzędnicy Trumpa, z typowym dla siebie brakiem odpowiedzialności, obwinili administrację Bidena o zakup zbyt dużej ilości, co doprowadziło do powstania niepotrzebnych nadwyżek. Teraz, gdy okres przydatności batoników dobiegł końca, zostaną one spalone, wyrzucone na wysypisko lub przerobione na paszę dla zwierząt. Najwyraźniej administracja Trumpa nie znalazła żadnych osób potrzebujących pożywienia. Można się zastanawiać, czy szukali w Sudanie Południowym. Albo w Strefie Gazy. Nie, nie w tej Strefie! W tej drugiej.
Zastosowanie kuli wyburzeniowej do wielu sukcesówUSAID nie była jedyną amerykańską agencją walczącą z HIV/AIDS w Zambii, ani też Stany Zjednoczone nie były jedynym krajem biorącym udział w tej walce, ale Stany Zjednoczone zapewniły około 44% całkowitego finansowania programu. Oto, co udało się nam i naszym globalnym partnerom, w tym samej Zambii, osiągnąć: „Pomimo wzrostu populacji, liczba zgonów związanych z AIDS w Zambii spadła ze 120 000 w 2001 r. do 19 000 w 2022 r.” — to spadek o 84%. Elizabeth Burleigh, ekspertka ds. zdrowia międzynarodowego z prawie trzydziestoletnim doświadczeniem w USAID w Ameryce Łacińskiej i Afryce, przekazała mi te liczby. Jak to ujęła: „Było to możliwe dzięki globalnym wysiłkom na rzecz profilaktyki, w szczególności stosowaniu prezerwatyw i ograniczeniu praktyki wielu równoczesnych partnerstw, a także zwiększonemu dostępowi do terapii antyretrowirusowej”. Prawie całkowite pokonanie HIV/AIDS w Zambii to wspaniała historia i nie jest to jedyna taka historia.
Jeśli poważnie myślisz o kontrolowaniu chorób zakaźnych, musisz działać długoterminowo. Nie odkręcasz i nie zakręcasz finansowania jak kurka. Jeśli jednak je odkręcisz, jak zrobiła to administracja Trumpa, musisz się liczyć ze znacznie większą liczbą zachorowań i śmiercią wielu osób.
W Afryce malaria zabija znacznie więcej osób niż AIDS, ale walka z tą groźną chorobą również okazała się niezwykle skuteczna. Jej zapadalność w Zambii spadła o dwie trzecie od 1996 roku, kiedy Stany Zjednoczone zaczęły finansować walkę z malarią. Dzieci poniżej piątego roku życia i kobiety w ciąży, które są szczególnie narażone, odnotowały w tym czasie spadek zakażeń o połowę. Obecnie Stany Zjednoczone zapewniają około jednej trzeciej finansowania walki z malarią w tym kraju. Obecna propozycja budżetu prezydenta Trumpa na rok fiskalny 2026 zakłada jednak zmniejszenie tego wkładu o połowę.
Historia gruźlicy, jak zauważa Burleigh, to kolejna kronika spadku wskaźników zakażeń i uratowanych istnień. Ale jest pewien haczyk: jeśli poważnie myślisz o kontrolowaniu chorób zakaźnych, tak jak kiedyś w Stanach Zjednoczonych, musisz działać długoterminowo. Nie odkręcasz i nie zamykasz finansowania jak kurka. Jeśli je odkręcisz, jak zrobiła to administracja Trumpa, musisz liczyć się ze znacznie większą liczbą zachorowań i śmiercią wielu z nich, podczas gdy ciężko wywalczony postęp w hamowaniu rozprzestrzeniania się wyniszczających i często śmiertelnych chorób sam zostanie zaprzepaszczony. Skutki cięć w finansowaniu leczenia HIV/AIDS, malarii i gruźlicy można zwizualizować na dwuliniowym wykresie: długoterminowe finansowanie stopniowo rośnie przez dekady aż do 2025 roku, kiedy to nagle spada, podczas gdy długoterminowy trend spadku liczby zgonów, odwrotnie proporcjonalny do finansowania, zatrzymuje się i zaczyna gwałtownie rosnąć.
Trumpiści nie są mniej okrutni wobec obywateli amerykańskichMożna by rozsądnie dążyć do reformy i ulepszenia USAID, a gdyby jego zakończenie było konieczne, przynajmniej do opracowania przemyślanej i pełnej współczucia strategii odłączenia krajów, pacjentów i innych beneficjentów od jego programów. Jednak w masakrze dokonanej przez trumpistów rzuca się w oczy ich jawna podłość. W świecie mafii „robienie kariery” to skrót od ugruntowywania swojej reputacji. Częścią mitu gangsterstwa jest to, że początkujący bandyta robi karierę, mordując kogoś. Współczesna kultura braci ma swoje analogie. Prawdziwy brat kultywuje surową, nonszalancką macho. Nie jest mięczakiem i nie boi się być okrutny. Jest Joe Roganem. Jest Stephenem Millerem. Jest Pete'em Hegsethem. Jest Russellem Voughtem, dyrektorem Biura Zarządzania i Budżetu Trumpa i architektem Projektu 2025. Vought powiedział publicznie o pracownikach federalnych: „Chcemy, żeby mieli traumę”. W kulturze braci, która obecnie zyskuje na popularności w Gabinecie Owalnym, współczucie stało się formą obrzydliwości — a ludzie, którym służyła USAID, płacą za to cenę.
Czy powinniśmy przejmować się zgonami spowodowanymi uchylaniem się od naszych zobowiązań? Czy porzucenie potencjalnie setek tysięcy osób w trakcie leczenia powinno zakłócać nasz sen? Cóż, dla perspektywy warto wiedzieć, że ekipa Trumpa robi to samo tysiącom jeszcze niepoliczonych obywateli amerykańskich, dzięki cięciom w budżecie Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH), największego fundatora badań biomedycznych na świecie. NIH został zmuszony do wstrzymania finansowania badań dotyczących co najmniej 113 badań klinicznych w całym kraju, z udziałem tysięcy pacjentów. Niektórzy z tych uczestników byli utrzymywani przy życiu dzięki terapiom oferowanym w ramach badań. Niektórzy mają wszczepione urządzenia, w tym eksperymentalne implanty mózgowe , które nie będą już serwisowane ani monitorowane. Powodzenia dla nich.
Rozpocznij dzień od najważniejszych wiadomości z Salonu. Zapisz się na nasz bezpłatny poranny newsletter Crash Course.
Nie wspominając już o wpływie na zwierzęta niebędące ludźmi w ramach zakończonych programów badań medycznych. Nikt nie chce myśleć o milionach laboratoryjnych gryzoni i tysiącach makaków i innych naczelnych, które zostaną poddane eutanazji, ponieważ rząd wycofał się z ich wsparcia. W niektórych przypadkach zwierzęta te reprezentują szczepy genetyczne, które były rozwijane przez wiele lat, a ich utrata zniweczy perspektywy przyszłych badań na wiele lat. Kości, rzeczywiście. Administracja Trumpa robi mnóstwo kości.
Co z tego mieliśmy?Porozmawiajmy chwilę o interesie własnym. Co dobrego zrobiła dla tego kraju agencja USAID? Przede wszystkim stworzyła rynki zbytu dla naszych towarów, zwłaszcza nadwyżek rolnych, które USAID nadal kupowała za kilka miliardów dolarów rocznie, zanim pojawiły się piły łańcuchowe. Lista zakupów z czasem się wydłużała i ostatnio obejmowała warte miliardy dolarów leki, zestawy testowe, środki antykoncepcyjne, sprzęt medyczny, środki ochrony osobistej, komputery (aby pomóc ograniczyć marnotrawstwo, oszustwa i nadużycia), sprzęt budowlany i Bóg jeden wie, co jeszcze – cały katalog rzeczy, których potrzebują ludzie, instytucje i kraje rozwijające się. Kupcie Amerykę!
Dodajmy do tego przyjaciół (a w niektórych przypadkach tych, którzy nie są wrogami, których sobie zyskaliśmy): miliony uchodźców w obozach na całym świecie, którzy widzieli pieczątkę „USDA” (Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych) na workach z mąką i fasolą, dzięki którym mogli przeżyć; pacjentów i personel klinik i programów medycznych, które finansowaliśmy; pracowników krajowych nie tylko USAID i jej kontrahentów, ale także organizacji pozarządowych, które realizowały tak wiele zadań programowych agencji; urzędników państwowych, których programy promowaliśmy (i kształtowaliśmy również naszymi pieniędzmi); oraz naszych globalnych partnerów, zarówno innych państw, jak i sojuszy międzynarodowych, wobec których złożyliśmy pozornie uroczyste, wieloletnie zobowiązania. Czy można winić któregokolwiek z nich za to, że teraz czuje się zdradzony?
Na liście korzyści znalazł się również wywiad, nie ten gromadzony przez szpiegów, ale przez coś lepszego: posiadanie oczu i uszu w trudno dostępnych miejscach, sieć opieki i wzajemności obejmująca cały świat, tworząca system „odległego wczesnego ostrzegania” na wypadek wszelkich zagrożeń, od epidemii po niezadowolenie społeczne. I tak, istniały inne, niewymierne korzyści dla bezpieczeństwa narodowego , ponieważ tam, gdzie nędza i niestabilność maleją, może narastać pokój. To korzystne dla Ameryki i dla amerykańskich przedsiębiorstw.
A potem pojawia się kwestia wpływów, jeśli nie hegemonii. W stolicach i odległych zakątkach rozwijającego się świata, które supermocarstwo będzie faworyzować ludzi i ich rządy, gdy przyjdzie do wyboru? Teraz, gdy wiele narodów i grup ludności, które USAID kiedyś pielęgnowała, zaopatrywała i troszczyła się o nie, czuje się oszukanych przez reżim Trumpa, kto odniesie największe korzyści ? (Xi Jinping, czy to uśmiech na twojej twarzy?)
Donald J. Trump i jego poplecznicy uważają, że słusznie stawiają Amerykę na pierwszym miejscu. Nie rozumieją jednak, że w ich wąskim rozumieniu „Ameryka na pierwszym miejscu” oznacza Amerykę Samotną. W świecie sprzężeń, ci, którzy są sami, by użyć ulubionego słowa prezydenta, są przegrani.
salon