Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Mexico

Down Icon

Hermann Bellinghausen: Wojny o zwierzęta

Hermann Bellinghausen: Wojny o zwierzęta

Wojna o zwierzęta domowe

Hermann Bellinghausen

T

Wszystko zaczęło się, gdy 9. Pozwalał swoim pieskom oddawać mocz na chromowane felgi ciężarówki kobiety spod numeru 4, której irracjonalnie nienawidził. Dziewiąty zaprzeczył zarzutom. A jeśli tak, to nie było to celowe – dodał. Ale do tego właśnie służą kamery. Na zdjęciach wyraźnie widać, jak kobieta siłą zaciągnęła swoje psy w stronę ciężarówki i kazała im tam sikać. Symboliczna zgoda sąsiadów tak rozwścieczyła dziewczynę spod numeru 9, że z czystej dumy następnym razem opróżniła woreczek na odchody na dywan w głównym korytarzu. Biorąc pod uwagę brak ogólnej reakcji, 9. powtórzyła Operację Gówno na macie wroga z 4.

Następnym krokiem było złożenie skargi do Prokuratury Krajowej w sprawie wrogiego skażenia nieruchomości. Sąsiedzi przedstawili dowody. Ten z 9. wniósł pozew wzajemny. Na scenę wkroczyli prawnicy. Sprawa nabrała podtekstu politycznego, gdyż kobieta z 9. dnia sympatyzowała z jedną partią, a kobieta z 4. dnia – z inną. Pewnego razu, gdy ze sobą rozmawiały, ta z 9. piętra zaczęła obrażać swojego sąsiada.

Udał się do wybranej przez siebie partii, która sprawowała władzę w okręgu wyborczym, porozmawiał ze swoim przedstawicielem, a ten zadzwonił z sali Kongresu, aby otruć zwierzęta domowe partii przeciwnej. Najwyraźniej pomysł zrodził się w 9. Preria stanęła w płomieniach. Pierwsze zgony były transmitowane w telewizji. Potem było tak wiele martwych psów, że sprawa stała się problemem zdrowia publicznego. Masakry kotów były mniej widoczne, gdyż miały miejsce na tarasach i dachach. Byli i tacy, którzy rzucali w otwarte okna stekami z dodatkiem strychniny.

Media masowego przekazu szczekały i szczekały, ale to fanatycy byli tymi, którzy ich atakowali. Ludzie przestali wyprowadzać psy. Zamknęli okna przed kotami, ale widzisz, jak się mają, wiele z nich uciekło i już nie wróciło, albo zrobiło to w ostatniej chwili. Podejmowano próby negocjacji, ale walki rozprzestrzeniały się lotem błyskawicy. Obie strony zablokowały aleje, pokazując swoje martwe, jeśli nie już zesztywniałe, zwierzęta. Zaatakowali kliniki weterynaryjne i sklepy specjalistyczne. Sytuacja wymknęła się spod kontroli, gdy fala przemocy dotknęła australijskich papug, żółwi, chomików, legwanów i aksolotli.

Rozpoczęły się groteskowe sceny. Tłum wdarł się do akwarium, aby rozbić szyby zbiorników z rybami nietoperzami. Biedne ryby wyskoczyły i zdechły, gdyż winna była polityczna aktywność właściciela, więc zostały okrutnie stratowane. Tłumy wymachiwały flagami i pałkami, ciągnąc za sobą przerażone psy na smyczach. Rano widziano koty z obrożami wiszące na drutach telefonicznych. W Ajusco zginęły dwa konie pewnego mężczyzny.

Ludzie byli nie do poznania, wściekli, żądni zemsty. Żałoba po stracie własnego pupila przerodziła się w nienawiść do wroga. Przeszli od trucizny do bardziej energicznych metod. Okazało się, że w domach znajdowało się o wiele więcej broni, niż zarejestrowano. Interweniowała straż pożarna, policja i siły zbrojne; Nie brakowało takich, którzy truli swoje psie pary.

Obawiano się wyginięcia zwierząt domowych, a nawet dzikich, ale zanim to nastąpiło, pewnej magicznej nocy zniknęły zwierzęta domowe. Wyszli. Tylko psy i koty, które były całkowicie zamknięte, musiały zostać. Ptaki w klatkach przestały śpiewać, papugi zamilkły, a ludzie postanowili je wypuścić, mimo niepewności co do wolnego życia kanarków i kardynałków w niewoli. Kury przestały znosić jaja, a na terenach wiejskich piersi krów wysychały.

Gangi ludzi nagle zostały pozbawione zwierząt domowych, które mogłyby zabić. Spojrzeli na siebie gorączkowo. Stracili spokój i sylwetkę. Zrozumieli. Ogarnęły ich wyrzuty sumienia, bez możliwości ulgi. Banda morderców, tak się właśnie czuli, tęskniąc za popołudniowym spacerem i cnotliwym zbieraniem odchodów, zmianą kuwety, czyszczeniem akwariów i zbiorników dla ryb. A co najgorsze, bez żadnego kundelka czy robaka, do którego można by się przytulić. Jakiż smutek ich ogarnął, gdy nie mieli sił, żeby się nawzajem uderzyć. Ogarnął mnie strach.

Mówiono, że psy, koty i inne gatunki szukały schronienia w lasach i na zboczach wulkanów. Ćwiczyli techniki partyzanckie, przygotowując się do zemsty. Że otrzymali fundusze od niemieckich i brytyjskich organizacji pozarządowych (co było nieprawdą). Że za tym wszystkim stoją Chińczycy. Że Stany Zjednoczone planowały interwencję militarną w celu ochrony praw ras psów pochodzenia europejskiego; Na jego liście nie było ani Xolo, ani pekińczyka, a azyl oferował psom, kotom i koniom, które miały ważne rodowody.

Zwierzęta nie planowały powrotu. Tereny wiejskie były dla nich idealnym miejscem. Odzyskali atawistyczne umiejętności łowieckie i przystosowawcze. Porzucili ludzkość. Ludzie zostali bez psa, który by merdał ogonem i czule na nich popiskiwał. Zrozpaczeni byli właściciele kotów zaczęli się drapać. Partie polityczne rzucały na siebie oskarżenia bez ponoszenia konsekwencji prawnych. Nawet gołębie, szpaki i wróble opuściły ulice i parki. Gdy zabrakło konkurentów i drapieżników, pozostały tylko szczury, czujące się wśród nas swobodnie.

jornada

jornada

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow