Russell Brand nie przyznaje się do winy w sądzie w Londynie w związku z zarzutami gwałtu i napaści na tle seksualnym

Aktor i komik Russell Brand nie przyznał się przed londyńskim sądem do zarzutów gwałtu i napaści na tle seksualnym, których dopuściły się cztery kobiety w ciągu ostatnich 25 lat
LONDYN — Aktor i komik Russell Brand nie przyznał się w piątek przed londyńskim sądem do zarzutów gwałtu i napaści na tle seksualnym, których dopuściły się cztery kobiety w ciągu ostatnich 25 lat.
Brand, który w przyszłym tygodniu kończy 50 lat, zaprzeczył dwóm zarzutom gwałtu, dwóm zarzutom napaści seksualnej i jednemu zarzutowi napaści na tle seksualnym. Powiedział „niewinny” po odczytaniu każdego zarzutu w Southwark Crown Court.
Jego proces zaplanowano na 3 czerwca 2026 r. i oczekuje się, że potrwa od czterech do pięciu tygodni.
Prokuratorzy stwierdzili, że przestępstwa miały miejsce w latach 1999–2005 — jedno w nadmorskim miasteczku Bournemouth w Anglii, a pozostałe trzy w Londynie.
Brand nie rozmawiał z reporterami. Przybył na rozprawę ubrany w ciemne okulary przeciwsłoneczne, marynarkę, czarną koszulę z rozpiętym kołnierzykiem poniżej klatki piersiowej oraz czarne dżinsy.
Brand jest oskarżony o zgwałcenie kobiety w pokoju hotelowym w Bournemouth, gdy uczestniczyła w konferencji Partii Pracy w 1999 r. i poznała go na wydarzeniu, na którym występował. Kobieta twierdzi, że Brand rozebrał się, gdy była w łazience, a gdy wróciła do pokoju, popchnął ją na łóżko, zdjął jej bieliznę i zgwałcił.
Druga kobieta zeznała, że w 2001 roku Brand złapał ją za przedramię i próbował zaciągnąć do męskiej toalety w stacji telewizyjnej w Londynie.
Trzecią oskarżycielką była pracownica telewizji, która poznała Brand na przyjęciu urodzinowym w barze w 2004 r., gdzie rzekomo złapał ją za piersi, wciągnął do toalety i zmusił do seksu oralnego.
Ostatnia oskarżycielka pracowała w stacji radiowej i poznała Branda, gdy pracował nad spin-offem reality show „Big Brother” w latach 2004-2005. Powiedziała, że Brand złapał ją obiema rękami za twarz, popchnął na ścianę i pocałował, po czym zaczął macać jej piersi i pośladki.
Associated Press nie ujawnia nazwisk ofiar domniemanej przemocy seksualnej, a brytyjskie prawo chroni ich tożsamość przed mediami do końca życia.
ABC News