Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Germany

Down Icon

Szef, święta krowa: Dlaczego właściwie podporządkowujemy się hierarchiom?

Szef, święta krowa: Dlaczego właściwie podporządkowujemy się hierarchiom?

Organizacje hierarchiczne wzbudzają strach, spowalniają ludzi i ogłupiają ich. Czas je wymordować.

Filozof i autor Michael Andrick Emmanuele Contini/Berliner Zeitung

W mojej wyobraźni Bóg ma zjadliwe poczucie humoru i lubi naradzać się z diabłem. Wyobrażam sobie na przykład, że po dogłębnym przeanalizowaniu wojny chłopskiej, wojny trzydziestoletniej, rewolucji angielskiej, holenderskiej, amerykańskiej i francuskiej, i pokręceniu głową z niedowierzaniem nad niemieckimi staraniami o to, by rewolucja została im przedstawiona przez ich książąt jako konstytucja, zasiadł z diabłem. Musieli, jak sądzę, omówić, jak ludzkość powinna postępować. W końcu europocentryczni mieszkańcy Ziemi ogłosili się panami własnego losu w wielu miejscach i językach – i czyniąc to, nie tylko zdetronizowali i zdekoronowali, ale nawet ścięli koronowane głowy, przedstawicieli Boga na Ziemi. A czyż królobójstwo nie jest bluźnierstwem?

„Ludzie na ziemi chcą być panami samych siebie, a jednak dałem im wolną wolę… co robić, diable?” – Jego odpowiedź wciąż nas trapi: „Cóż, pozwólmy im być wolnymi, niech się radują z pozbycia się królów – a potem zwiążmy się jeszcze mocniej niż dotychczas”. I tak diabeł poraził ludzi ślepotą, a po wyzwoleniu z feudalizmu ludzie ochoczo przystąpili do pracy, podporządkowując się samodzielnie stworzonym hierarchiom, stając się w ten sposób bojaźliwi, powolni i głupi. Jak to się stało?

Maszyna organizacji

Ludzie wiedzieli, że swoimi rewolucjami chcą uciec od nieograniczonej, arbitralnej władzy innych nad ich ciałami, życiem i majątkiem. A kiedy już im się to udało, pospieszyli, by spisać, w jakich sprawach nikt nie będzie im już mógł dyktować, i wymyślili swoje prawa, które zapisali na drogim papierze, by publicznie je ogłosić.

A kiedy już spisali, czym są ich wolności i jak się je wszystkie nazywają – mieli piękne nazwy, takie jak „Dążenie do szczęścia”, „Nietykalność” czy „Nietykalność” i tak dalej – zobaczyli, że to wszystko jest naprawdę bardzo dobre i że nie ma nic więcej do zrobienia poza… co innego? Tak – organizacją! W końcu musieli dopilnować, aby wszystkie te cudowne prawa były faktycznie realizowane.

Wygoda władzy

Nie ma ostatecznego zapisu, w jaki sposób diabeł ingerował w późniejsze dyskusje na temat organizacji społeczeństw opartych na prawach człowieka, ale to, że to zrobił, jest wyraźnie widoczne w praktykach państwowych i administracyjnych na całym świecie. Pozostawiamy zatem wyobraźni czytelnika pytanie, kto w Ameryce, Francji i Niemczech – o nie, w Niemczech ich nie było – kto konkretnie w tych konwencjach konstytucyjnych i parlamentach nie był w rzeczywistości tym, za kogo się podawał, lecz samym diabłem. Wiemy, przynajmniej z rezultatu, co diabeł szeptał do nowo wyzwolonych wolnych duchów: „Nieważne, co robicie, zawsze musi być ktoś, kto przewodzi, ktoś, kto podejmuje decyzje za innych!”. Ten szept był genialny, ponieważ opierał się na głębokiej psychologicznej intuicji. Choć bojownicy o wolność nienawidzili samowoli i okrucieństwa swoich feudalnych panów, byli też ludźmi i jako tacy głęboko kochali wygodę władzy – mianowicie, że ktoś robi i jest odpowiedzialny za mnie to, co ja sam mógłbym zrobić i za co mógłbym być odpowiedzialny, ale nie dlatego, że jest to męczące (to w późnodolnoniemieckim oznacza „wolę spać i jeść”).

I tak się stało, że pod oprawionymi, najwyższej jakości reprodukcjami najpiękniejszych i najbardziej wyczerpujących deklaracji praw człowieka, obywatela, kobiet, mężczyzn i dzieci, mali książęta zasiadają przy biurkach w instytucjach społecznych na całym świecie, decydując niemal z całkowitą arbitralnością, co dotyczy ich trzody – przebaczenie, podwładni – i co mają robić, a czego nie robić.

Faraon decyduje

Co więcej, często mamy kilka poziomów dowódców, którzy sami są wykonawcami rozkazów, a na każdym szczeblu wysokiej hierarchii myśli się za wielu, ale tylko jednym umysłem decyzyjnym, całkowicie unieruchamiając umysły wszystkich pozostałych, pozbawionych jakiejkolwiek książęcej godności, co – jak wspomniano na początku – sprawia, że ​​wszyscy zbiorowo są niespokojni, powolni i głupi. Ale im to nie przeszkadzało, w końcu byli oficjalnie wolni, a poza tym wszyscy sami poszli do tych instytucji, żeby zarabiać na chleb i oddać swoje umysły. Tak jest w ministerstwach, firmach, uniwersytetach, szkołach, bibliotekach, basenach, redakcjach, klubach, partiach, grupach parlamentarnych, na placach budowy i w okrętach podwodnych, na statkach i łodziach, w wojsku i służbach specjalnych, w supermarketach, szpitalach, w Rzymie i Katmandu, w Hamburgu i Buenos Aires, gdzie powietrze jest dobre tylko na zewnątrz, ale tak samo stęchłe w hierarchiach, jak wszędzie indziej, gdzie ludzie podporządkowują się swoim kaprysom i gdzie powody nie są powodem, by nie robić tego, czego chce szef. Diaboliczne szepty hierarchii znajdują swój punkt kulminacyjny w radosnym drwinie wszystkich mieszkańców piramidy z zasady, zgodnie z którą faraonowie na szczycie piramidy, którzy są najdalej ze wszystkich pensjonariuszy instytucji od ziemi zarobkowania, Aby mieszkać daleko i najmniej wiedzieć o swoich potrzebach, mieć najwięcej do powiedzenia dla wszystkich i być najwyżej opłacanym. Nikt, to znaczy żaden człowiek, nie mógł tego wymyślić. To był diabeł.

Michael Andrick jest filozofem, felietonistą „Berliner Zeitung” i autorem bestsellerów („W więzieniu moralnym”). Jego nowa książka „I'm Not In – Thought Notes for a Free Mind” zawiera również kilka satyr.

Masz jakieś uwagi? Napisz do nas! [email protected]

Berliner-zeitung

Berliner-zeitung

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow