Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

France

Down Icon

Kosmos. Voyager 1, niezniszczalna sonda NASA, 25 miliardów kilometrów od nas

Kosmos. Voyager 1, niezniszczalna sonda NASA, 25 miliardów kilometrów od nas

Po zrewolucjonizowaniu naszej wiedzy o Jowiszu i Saturnie, amerykańska sonda kontynuuje podróż do najdalszych zakątków Układu Słonecznego, podróż rozpoczętą w 1977 roku. Początkowo jej misja miała trwać tylko pięć lat.

Voyager 1 znajdzie się w odległości jednego dnia świetlnego od Ziemi w listopadzie 2026 roku, czyli prawie 25 miliardów kilometrów. Zdjęcie: NASA/JPL-Caltech

Voyager 1 znajdzie się w odległości jednego dnia świetlnego od Ziemi w listopadzie 2026 roku, czyli prawie 25 miliardów kilometrów. Zdjęcie: NASA/JPL-Caltech

Kiedy opuszczała Ziemię, Jimmy Carter właśnie przybył do Białego Domu, a „Gwiezdne Wojny” nie weszły jeszcze do kin we Francji. Czy sonda Voyager 1, która odleciała w 1977 roku, rozpozna planetę, którą zostawiła za sobą? Nie ma to znaczenia, ponieważ dotarła już do krańców Układu Słonecznego i zmierza teraz w kierunku gwiazdozbioru Żyrafy. Za około dziesięć dni znajdzie się w odległości 25 miliardów kilometrów od Ziemi – odległości ledwie wyobrażalnej, odpowiadającej ponad 160-krotności odległości między Słońcem a Ziemią. Od 2012 roku amerykańska sonda opuściła heliosferę, bańkę plazmy chroniącą Układ Słoneczny przed promieniowaniem kosmicznym, i obecnie podróżuje przez przestrzeń międzygwiezdną.

Pierwotnie misja miała trwać tylko pięć lat: tyle, ile zajmuje przelot w jedną stronę do Jowisza i Saturna, dzięki układowi planet, który zdarza się rzadziej niż raz na sto lat. W 1979 roku sonda Voyager 1 odkryła niektóre z tajemnic Jowisza. Przesłane za pomocą anteny parabolicznej, zdjęcia z niespotykaną dotąd precyzją ujawniły pasma chmur tej olbrzymiej planety, a także dotychczas niezauważone pierścienie.

Księżyce Io i Europa sfotografowane w lutym 1979 roku przez sondę Voyager 1 przed Jowiszem. Zdjęcie: NASA/JPL-Caltech

Księżyce Io i Europa sfotografowane w lutym 1979 roku przez sondę Voyager 1 przed Jowiszem. Zdjęcie: NASA/JPL-Caltech

Sonda po raz pierwszy wykryła również aktywność wulkaniczną na ciele niebieskim innym niż Ziemia, a mianowicie na Io, jednym z czterech satelitów Galileusza. W listopadzie 1980 roku sonda Voyager 1 przeleciała obok Saturna i otarła się o jego księżyc Tytana, którego bogata w metan atmosfera zaintrygowała naukowców NASA.

Flirt z Tytanem wyniósł sondę z płaszczyzny ekliptyki, podczas gdy jej bliźniaczka kontynuowała podróż w kierunku krańców Układu Słonecznego. Wystrzelona trzy tygodnie wcześniej sonda Voyager 2 dotarła do Urana w 1986 roku, a do Neptuna w 1989 roku, odkrywając po drodze około dwudziestu księżyców i układ pierścieni Neptuna. Do dziś jest to jedyna sonda, która zbliżyła się do dwóch lodowych olbrzymów. W 1990 roku Voyager 1 wykonał również ostatnie symboliczne zdjęcie Ziemi: bladoniebieską kropkę ginącą w bezkresie.

Rozwiązywanie problemów na bardzo duże odległości

Po tej kaskadzie naukowych osiągnięć nastąpiła seria technicznych cudów. Gdy cele zostały osiągnięte, gdy dwie sondy pędziły w kierunku krańców Układu Słonecznego, NASA podjęła decyzję o kontynuowaniu programu Voyager. Aby oszczędzać energię, niektóre instrumenty zostały odłączone, począwszy od kamer, które stały się bezużyteczne, gdy sondy pogrążyły się w ciemności. Inne wykazywały oznaki degradacji. W 2017 roku, aby skorygować orientację Voyagera 1, ponownie uruchomiono silniki, które nie działały od 1980 roku — test, który wystawił nerwy inżynierów NASA na próbę: sygnał potrzebował ponad 19 godzin, aby dotrzeć do sondy i tyle samo czasu na powrót. Pod koniec 2023 roku Voyager 1 zaczął wygadywać bzdury. Inżynierowie zdiagnozowali uszkodzenie pamięci, które pozwoliła im ominąć aktualizacja kodu komputerowego. W maju ubiegłego roku ponownie uruchomiono kolejny silnik, który był wyłączony od ponad 20 lat.

21 miliardów kilometrów od Ziemi, sonda Voyager 2 podlega tym samym spustoszeniom czasu. W sierpniu 2023 roku NASA uważa, że sonda na dobre utraciła kontakt, ale kilka dni później automatycznie powraca do pierwotnego położenia .

Choć niezniszczalny, Voyager 1 nie jest wieczny. Sonda wciąż ma 20% rezerw hydrazyny, paliwa, którego oszczędnie używa, aby ponownie połączyć się z Ziemią: wystarczająco dużo, aby wystarczyło na dobre dziesięć lat. Jednak jej silniki są w dużej mierze zatkane osadami. Jeśli chodzi o zasilanie, bateria plutonowa sondy straciła ponad połowę swojej początkowej mocy 470 W. Musi ona żonglować zasilaniem instrumentów z ogrzewaniem wymaganym do uruchomienia silników, z ciągłym strachem, że któryś z nich nie uruchomi się ponownie.

Ale ironicznie, to właśnie wybór nowego prezydenta USA może położyć kres najstarszemu z obecnych programów. Do końca czerwca NASA zamknęła już konta w mediach społecznościowych około dwudziestu misji, w tym Voyagera. Voyager może znaleźć się wśród programów poświęconych przez amerykańską agencję w zamian za cięcia budżetowe i wojnę z nauką, ogłoszoną przez Donalda Trumpa .

Koniec podróży sondy? Niekoniecznie. Za kilka stuleci Voyager 1 przetnie Obłok Oorta, który wyznacza granicę Układu Słonecznego. A za 40 000 lat, zimny i dawno wymarły, dotrze w pobliże gwiazdy Gliese 445, niosącej słynny złoty dysk, który ma być nośnikiem hipotetycznej cywilizacji pozaziemskiej. Zawiera on mapy anatomiczne, zdjęcia Ziemi i jej mieszkańców, nagrania Mozarta, Chucka Berry'ego i śpiew ptaków. Wydany za późno, „Gwiezdne Wojny” nie znalazły się na tym albumie. Nie ma na nim też Donalda Trumpa.

Le Républicain Lorrain

Le Républicain Lorrain

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow