Dwóch dziennikarzy Al-Dżaziry wśród co najmniej 6 ofiar izraelskiego ataku w Strefie Gazy

Wojsko Izraela przeprowadziło w niedzielę atak lotniczy na korespondenta stacji Al-Dżazira, w wyniku którego zginął on, inny dziennikarz stacji i co najmniej sześć innych osób, które schroniły się na zewnątrz największego kompleksu szpitalnego w mieście Gaza .
Przedstawiciele szpitala Shifa poinformowali, że wśród ofiar śmiertelnych byli korespondenci Al-Dżaziry Anas al-Sharif i Mohamed Qreiqeh. W ataku zginęło również czterech innych dziennikarzy i dwie inne osoby, poinformował Associated Press dyrektor administracyjny szpitala Rami Mohanna. W ataku uszkodzeniu uległo również wejście do budynku oddziału ratunkowego kompleksu szpitalnego.
Zarówno władze Izraela , jak i szpitali w Strefie Gazy potwierdziły śmierć ofiar, którą obrońcy prasy określili jako zemstę na osobach dokumentujących wojnę w Strefie Gazy. Wojsko izraelskie w niedzielę wieczorem określiło Al-Sharifa jako przywódcę komórki Hamasu – zarzut, który Al-Dżazira i Al-Sharif wcześniej odrzuciły jako bezpodstawny.
To był pierwszy raz w historii wojny, kiedy izraelskie wojsko tak szybko wzięło na siebie odpowiedzialność za śmierć dziennikarza w ataku.
Stało się to niecały rok po tym, jak izraelscy urzędnicy wojskowi po raz pierwszy oskarżyli Al-Sharifa i innych dziennikarzy Al-Dżaziry o przynależność do ugrupowań Hamas i Islamski Dżihad. W nagraniu wideo z 24 lipca rzecznik izraelskiej armii, Awichaj Adraee, zaatakował Al-Dżazirę i oskarżył Al-Sharifa o przynależność do zbrojnego skrzydła Hamasu.
Al Jazeera nazwała atak „celowym zabójstwem” i oskarżyła izraelskich urzędników o podżeganie, łącząc śmierć al-Sharifa z zarzutami, którym zaprzeczyła zarówno stacja, jak i korespondent.
„Anas i jego koledzy byli jednymi z ostatnich głosów z Gazy, dostarczając światu nieocenzurowane relacje z miejsca zdarzenia dotyczące niszczycielskiej rzeczywistości, której doświadczają jej mieszkańcy” – podała katarska stacja w oświadczeniu.

Poza rzadkimi zaproszeniami do obserwowania izraelskich operacji wojskowych, media międzynarodowe mają zakaz wstępu do Strefy Gazy na czas trwania wojny. Al-Dżazira jest jedną z niewielu stacji, które wciąż wystawiają dużą ekipę reporterów w oblężonym pasie, dokumentując codzienne życie w obliczu nalotów, głodu i gruzów zniszczonych dzielnic.

Sieć poniosła ciężkie straty podczas wojny. Zginęli m.in. 27-letni korespondent Ismail al-Ghoul i operator Rami al-Rifi, którzy zginęli latem ubiegłego roku, a także niezależny dziennikarz Hossam Shabat, który zginął w marcu w izraelskim ataku lotniczym.
Podobnie jak Al-Sharif, Szabat znalazł się wśród sześciu organizacji, które Izrael oskarżył w październiku ubiegłego roku o przynależność do grup bojowych.
Setki osób, w tym wielu dziennikarzy, zebrało się w poniedziałek, aby opłakiwać al-Sharifa, Qureiqę i ich kolegów. Ciała leżały owinięte w białe prześcieradła w kompleksie szpitala Shifa w Gazie. Ahed Ferwana z Palestyńskiego Związku Dziennikarzy poinformowała, że reporterzy byli celowo atakowani i wezwała społeczność międzynarodową do podjęcia działań.
Al-Sharif poinformował o bombardowaniu w pobliżu na kilka minut przed swoją śmiercią. W poście w mediach społecznościowych, który według Al-Dżaziry miał zostać opublikowany na wypadek jego śmierci, ubolewał nad zniszczeniami i zniszczeniami, jakie przyniosła wojna, i pożegnał żonę, syna i córkę.
„Nigdy nie wahałem się, ani przez jeden dzień, przekazywać prawdy takiej, jaka jest, bez zniekształceń i fałszerstw” – napisał 28-latek.
Dziennikarze są ostatnimi ofiarami śmiertelnymi w konflikcie, który obserwatorzy określają mianem najtragiczniejszego konfliktu dla dziennikarzy w czasach nowożytnych. Komitet Ochrony Dziennikarzy poinformował w niedzielę, że w Strefie Gazy zginęło co najmniej 186 osób, a Instytut Watsona Uniwersytetu Browna w kwietniu stwierdził, że wojna była „po prostu najgorszym konfliktem w historii dla reporterów”.
Al-Sharif rozpoczął pracę dla Al-Dżaziry kilka dni po wybuchu wojny. Znany był z relacjonowania izraelskich bombardowań północnej Strefy Gazy, a później z głodu, który dotknął znaczną część ludności tego terytorium. Qureiqa, 33-letni mieszkaniec Gazy, pozostawił dwoje dzieci.
