Poezja liryczna podróżuje po śmierci

Wyłącznie artykuły opiniotwórcze, które odzwierciedlają własny styl autora. Artykuły opiniotwórcze muszą opierać się na zweryfikowanych danych i być pełne szacunku dla osób, nawet jeśli ich działania są krytykowane. Wszystkie felietony opiniotwórcze osób spoza zespołu redakcyjnego EL PAÍS będą zawierać po ostatnim wierszu podpis — niezależnie od tego, jak dobrze znany — wskazujący stanowisko autora, tytuł, przynależność polityczną (jeśli dotyczy) lub główne zajęcie lub jakiekolwiek, które jest lub było związane z omawianym tematem.

Otrzymałem list od Maríi España, wdowy po Francisco Umbralu , o następującej treści: „Drogi Vicent: Z przyjemnością Cię witam i informuję, że wśród zdjęć, które zrobiłem w przeszłości, znalazłem jedno, na którym wyglądasz równie przystojnie jak zawsze. Szkoda, że tak wielu naszych przyjaciół nie ma już z nami.
Ukazało się najnowsze wydanie Mortal and Rosa , które ci wyślę.
Kilka dni temu w El País ukazał się Twój artykuł, w którym z podziwem i uczuciem cytuje Pan Paco. On Pana kochał i podziwiał również. Prawda jest taka, że stanowiliście wyjątkową grupę pisarzy. I przystojnych również.
Te pełne czułości słowa wyrażają uczucie, które przeniosło mnie z powrotem do przeszłości, która, choć dziś wydaje się pozłocona i oszroniona przez czas, zawiera niezwykłą książkę i tragedię śmierci syna. Pamiętam, jak wpadłem na Umbrala w windzie w Clínica de la Concepción. Miałem odwiedzić przyjaciela, który przeszedł operację serca, a Umbral miała tam hospitalizowanego pięcioletniego syna, cierpiącego na białaczkę. Był całkowicie załamany. Nie pytając go o nic, powiedział mi, że nie da się go uratować. Następnie wspomniał o kobiecie, która, dowiedziawszy się o jego przypadku, podeszła do niego na korytarzu szpitalnym, aby go pocieszyć i powiedziała mu, że Bóg jest nieskończenie miłosierny. Umbral odpowiedział: „Cóż, jesteś chamem dla mojego syna”. Śmierć syna Pincho dotknęła go, gdy pisał Mortal y Rosa , książkę, dzięki której przeszedł do historii. Śmierć stanęła więc między lirycznym i wolnym aniołem, którego miał w każdej opuszce palca, radośnie stukając w maszynę do pisania Olivetti, a surową, liryczną rzeczywistością taką, jaka jest.
Śmiech tamtych nocy w restauracji Picardías, gdzie wyobrażaliśmy sobie kolejny numer Hermano Lobo, był już dawno za nami. Dzielenie się śmiechem między daniami z Chumy Chúmez , Summers, Perich , Forges i Ops, el Roto było przywilejem. Podczas tych poobiednich rozmów Umbral mówił głęboko z przewrotną ironią; Cándido poruszał się między Kantem a sprzedawcą kasztanów na rogu; José Luís Coll zawsze znajdował sposób, by skręcić kark słowu. Spośród całej tej grupy tylko Umbral wierzył, że przejdzie do historii i był gotów zrobić wszystko, by to osiągnąć.
Aby zapisać się w historii, musisz najpierw stać się postacią. Nie wystarczy pisać, malować, tańczyć, śpiewać, biegać i rozśmieszać ludzi lepiej niż ktokolwiek inny. Musisz nasycić swoją personę aurą, która zamienia cię w twojego własnego ducha. Ramón Gómez de la Serna czytał artykuły na głos z huśtawki artysty na trapezie lub na grzbiecie słonia w cyrku Price; González Ruano urządził spektakl z długimi, perłowymi paznokciami, aby ukryć mroczną przeszłość; Camilo José Cela próbował zaimponować, wygłaszając zwariowane wybryki Carpetoveton, które ostatecznie nie przestraszyły nawet zakonnic; Josep Pla wyobrażał sobie, że jest kosmopolitycznym chłopem i na zmianę nosił muszkę i beret; Francisco Umbral nosił czerwony szalik, który owijał wzdłuż całego dopasowanego czarnego aksamitnego płaszcza, w który ubierał się, zależnie od pory roku, na wzór Baudelaire'a, Marcela Prousta lub Oscara Wilde'a.
Chciał być pisarzem od środka i na zewnątrz. Połowę dnia spędzał na pielęgnowaniu swojego wizerunku, a drugą połowę na jego niszczeniu. Ale potomność jest kapryśna. Może się zdarzyć, że Umbral, po tym, jak sprawił, że język hiszpański tańczył jak nikt inny, po tym, jak wlał się w tysiące artykułów, po tym, jak narzucił modę dziennikarstwu, przejdzie do historii za powiedzenie: „Przyszedłem porozmawiać o mojej książce”, nijaką frazę powtarzaną dziś przez wszystkich, od polityków po biskupów, od bankierów po każdego snoba. Nie przejdziesz do historii, jeśli nie staniesz się źródłem anegdot, które sprawią, że twoja praca zostanie zapomniana.
Francisco Umbral chciał pokazać, że w literaturze wszystko jest dozwolone, nic nie jest dobre ani złe, dopóki jest dobrze napisane. Pierwszy jakościowy skok Umbrala nastąpił, gdy Vergés, na prośbę Delibesa, otworzył przed nim strony magazynu Destino , w którym Josep Pla, Perucho, Álvaro Cunqueiro i Néstor Luján bardzo wysoko postawili poprzeczkę cenzurowanemu dziennikarstwu. Umbral porównywał się z nimi bez żadnych wad. Drugi skok nastąpił, gdy Juan Luis Cebrián, dyrektor niedawno założonej gazety EL PAÍS, poprosił go o napisanie kroniki społecznej. Był to dziennikarski i literacki sukces Transition.
Stworzył wypełnioną szampanem, musującą, wysoko literacką kronikę społeczną, z podziwu godną swobodą i brakiem szacunku dla języka, form miejskich i polityki. Umbral pojawiał się na każdym przyjęciu przebrany za pisarza, a ludzie zwracali się do niego frazami dostosowanymi do jego potrzeb, mając nadzieję, że następnego dnia zostaną zacytowani pogrubionym drukiem. Potem nadeszła nienawiść frakcji politycznych w mediach i wszystko poszło do diabła. Otwieram książkę Mortal y Rosa i czytam: „Aby w końcu ugryźć złamany krzyk swojego życia” . I widzę śmierć jadącą na tekście.

Pisarz i dziennikarz. Laureat nagród Alfaguara i Nadal za powieść, między innymi. Swoją karierę rozpoczął jako dziennikarz w gazecie „Madrid” oraz magazynach „Hermano Lobo” i „Triunfo”. Dołączył do EL PAÍS jako felietonista parlamentarny. Od tego czasu publikował artykuły, relacje z podróży, reportaże i dagerotypy różnych osobowości.
EL PAÍS