Czy stary zegarek po dziadku może być wart fortunę? Zwróć uwagę na te szczegóły

Na pierwszy rzut oka - zwykły, stary zegarek. Może lekko porysowany, z wyblakłą tarczą i paskiem, który pamięta inne czasy. Przez lata traktowany jak rodzinna pamiątka albo po prostu zapomniany. Tymczasem w świecie zegarków vintage może się okazać skarbem wartym tysiące, a nawet setki tysięcy złotych. Zanim więc machniesz ręką i wrzucisz go z powrotem do szuflady, zatrzymaj się i sprawdź! Oto 7 rzeczy, które mogą sprawić, że „zegarek po dziadku” stanie się dużo cenniejszy niż przypuszczasz.
Jednym z najważniejszych czynników wpływających na wartość zegarka vintage jest jego marka. Zegarek, który przez lata leżał zapomniany w szufladzie lub był traktowany wyłącznie jako pamiątka po dziadku, może okazać się prawdziwym klejnotem - sygnowanym logiem tak prestiżowym jak np. Patek Philippe, Vacheron Constantin, Audemars Piguet czy Jaeger-LeCoultre. Te manufaktury od dekad tworzą zegarmistrzowskie dzieła sztuki, a ich dawne modele osiągają dziś na aukcjach ceny sięgające dziesiątek, a nawet setek tysięcy dolarów.

Właśnie dlatego pierwszym krokiem - zanim zdecydujesz się cokolwiek zrobić ze starym zegarkiem - powinna być próba zidentyfikowania jego marki i modelu.
Wyjątkowe zegarki z drugiej ręki warte fortunęCzasami jednak to nie sama marka, lecz konkretny model decyduje o wartości zegarka. Zwłaszcza jeśli jest to wersja rzadka lub posiada nietypowe cechy. Klasycznym przykładem jest Rolex Daytona „Paul Newman” - dziś absolutna legenda w świecie kolekcjonerów.
W latach 60. i 70. Rolex wypuszczał egzemplarze Daytony z charakterystycznymi, alternatywnymi tarczami (produkowanymi przez dostawcę tarcz Singer). Cieszyły się jednak niewielkim zainteresowaniem. Mówiąc wprost - sprzedawały się słabo, długo oblegały półki sklepowe, bo przez wielu były uważane za mniej atrakcyjne wizualnie niż te pierwotne. Dopiero po latach - gdy okazało się, że aktor Paul Newman regularnie nosi taki model - wartość tych wersji gwałtownie wzrosła. A sam zegarek zyskał wówczas wśród zegarkowej społeczności ksywkę: Rolex Daytona „Paul Newman”.
Ale o co dokładnie chodzi? Owe tarcze różniły się od „standardowych” przede wszystkim kolorystyką. Podczas, gdy standardowe wersje miały czarną tarczę i białe subtarcze, w referencjach 6239, 6241, 6262, 6263, 6264 i 6265 było odwrotnie. Jak wspomniałem, ta wersja „panda dial” nie przypadła do gustu klientom. W związku z tym, Rolex nie wyprodukował ich zbyt wiele. Szacuje się, że tylko 5 procent modeli Daytony zostało sprzedanych z tą właśnie tarczą.

Dlatego dziś tzw. Rolex Daytona „Paul Newman” potrafi osiągać ceny przekraczające 100 000 dolarów, a historyczny egzemplarz należący do samego aktora (z grawerem od żony „Drive Carefully Me”) został sprzedany na aukcji domu Phillips w 2017 r. za rekordowe 17,8 miliona dolarów. To pokazuje, że nawet w obrębie tak znanej marki jak Rolex, istotny jest każdy szczegół.
Jak ocenić wartość zegarka vintage? Oryginalność i autentycznośćW świecie zegarków vintage stan danego egzemplarza ma ogromny wpływ na jego wartość. Kolekcjonerzy zwracają szczególną uwagę na oryginalność wszystkich części: od koperty, przez wskazówki i koronkę, po tarczę i mechanizm.
Każda wymieniona lub nieoryginalna część może obniżyć wartość zegarka. W szczególności przemalowane tarcze (tzw. „redial”) lub odnowione koperty z wypolerowanymi na błysk krawędziami są uznawane za ingerencję w oryginalny charakter czasomierza. Dla kolekcjonera, który odkupi Twój zegarek po dziadku będzie się liczyła autentyczność i historia.
Oczywiście, to nie jest tak, że stan zegarka nie ma znaczenia. Im staranniej zachowany egzemplarz, tym lepiej. Często najwyżej cenione są te w stanie NOS (New Old Stock). To zegarki nigdy nieużywane, pochodzące zazwyczaj z zapasów magazynowych, z kompletem papierów i opakowaniem, często nawet z oryginalną metką. Są one niezwykle rzadkie i osiągają wysokie ceny właśnie dzięki swojej nienaruszonej kondycji.
Kolekcjonerski zegarek vintage - ważne, by miał swoją historięWarto jednak zaznaczyć, że niektóre oznaki upływu czasu wcale nie muszą obniżać wartości, a przeciwnie. Naturalna patyna na indeksach czy wskazówkach, a także tzw. „tropikalna tarcza” (czyli zmiana koloru spowodowana działaniem promieni słonecznych) często są postrzegane jako unikatowy dowód autentyczności. Takie zmiany są niemożliwe do podrobienia i jedyne w swoim rodzaju.

Nadają tym samym zegarkowi indywidualnego charakteru, a dla wielu kolekcjonerów są dowodem, że czasomierz „żył” i „ma” historię. To właśnie ta nieidealna, ale prawdziwa forma starzenia się czyni niektóre zegarki jeszcze bardziej cennymi.
Papier ma moc - dokumenty, pudełka i historia serwisowaChoć to zegarek gra pierwsze skrzypce, jego „akompaniament” w postaci oryginalnych dokumentów i akcesoriów może znacząco podbić wartość całego zestawu. W świecie kolekcjonerskim mówi się o "full set", czyli komplecie zawierającym zegarek, oryginalne pudełko, instrukcję obsługi, kartę gwarancyjną i inne dokumenty potwierdzające autentyczność oraz pochodzenie. Taki zestaw nie tylko ułatwia potwierdzenie historii zegarka, ale i stanowi jego swoisty „certyfikat”.
Ważna jest też dokumentacja serwisowa. Szczególnie, jeśli naprawy były przeprowadzane w autoryzowanych punktach i zgodnie ze sztuką, bez wymiany kluczowych oryginalnych elementów.
Jeśli więc już masz stary zegarek po dziadku lub babci nie poprzestawaj na samym czasomierzu! Przejrzyj dokładnie strych, poszukaj tam pudełka do niego. Zajrzyj do dawno nieotwieranych szuflad w biurku dziadka. Często to właśnie tam można znaleźć zapomniane dokumenty, które zwiększą wartość Twojego zegarka.
Limitowane edycje, unikatowe cechy, rzadkość egzemplarzaNie każdy zegarek vintage musiał być produktem masowym. Wręcz przeciwnie - na rynku znajduje się wiele modeli, które powstały w ograniczonej liczbie egzemplarzy lub były przeznaczone wyłącznie dla konkretnej grupy odbiorców. Przykłady? Omega WWW „Dirty Dozen” czy Longines Greenlander, wydawane brytyjskim żołnierzom w czasie II wojny światowej.
Omega Railmaster CK2914 - model dla pracowników kolei, produkowany w latach 1957-1963 czy Heuer Bundeswehr 1550 SG, zamawiany przez niemieckie siły powietrzne w latach 60. ubiegłego wieku.
Równie ciekawym przypadkiem są modele stworzone specjalnie na rynek japoński czy południowoamerykański, które nie były dostępne w Europie. Na przykład niektóre limitowane edycje Seiko z lat 70.
Jeśli więc zegarek ma nietypowe oznaczenia na tarczy albo logo czy dedykację związaną z jakąś instytucją, warto się nim zainteresować. Może się bowiem okazać, że to właśnie jego „niszowe” pochodzenie czyni go prawdziwą perełką. Tego typu zegarki, dziś niezwykle rzadkie, mogą być bowiem cenniejsze niż powszechnie znane modele seryjne.
Innym doskonałym przykładem są zegarki, na tarczach których (oprócz logo danej marki) jest też drugie - Tiffany & Co. Skąd się tam wzięło? Jako znany sprzedawca biżuterii, Tiffany & Co. ma długą historię sprzedaży zegarków różnych czołowych szwajcarskich producentów zegarków, w tym Patek Philippe, Audemars Piguet i Rolex.
Z tą ostatnią marką pod koniec lat 50. Tiffany podpisało umowę o „współmarkowaniu” tarcz. Umowa umożliwiała Tiffany & Co. nadrukowanie swojej nazwy na tarczach zegarków Rolex, które były sprzedawane w ich butikach. Podwójnie sygnowane tarcze Rolex i Tiffany nie były wyłączną cechą żadnego konkretnego modelu, można więc je spotkać zarówno na modelach Datejust, Oyster czy Submariner. Jednak na początku lat 90. Rolex postanowił zaprzestać dostarczania zegarków pod wspólną marką, chcąc zachować pełną kontrolę nad produkcją i obsługą posprzedażową. W rezultacie Tiffany & Co. zaprzestało sprzedaży zegarków Rolex, a obie firmy rozstały się na dobre.
Fakt, że tarcze Rolex i Tiffany nie są już produkowane oznacza, że obecnie liczba egzemplarzy jest ograniczona. I stale się zmniejsza, ponieważ kolekcjonerzy chętnie kupują je do swoich kolekcji. Nie muszę więc dodawać, że te modele osiągają ceny zdecydowanie wyższe niż ich standardowe odpowiedniki z tamtych lat.
Rzadki mechanizm to ukryta wartośćAle, ale! Liczy się nie tylko to, co widać, ale też wnętrze. W zegarkach vintage znaczenie ma też zastosowany mechanizm. Jeśli czasomierz wyposażony jest w kultowy, rzadki lub wyrafinowany mechanizm, może to znacznie podnieść jego wartość. Dotyczy to szczególnie zegarków z funkcjami (komplikacjami) wykraczającymi poza zwykłe wskazywanie czasu - jak np. chronografy, repetytory minutowe, wskazanie faz księżyca czy wieczne kalendarze.
Przykładowo, stare chronografy z mechanizmami Valjoux 72 to dziś ikony. Były stosowane m.in. Daytonach Rolexa, wczesnych Nivitimerach Breitlinga, modelach Universal Genève Compax, a nawet w zegarkach „Holy Trinity”, czyli Patek Philppe, Audemars Piguet i Vacheron Constantin.
Podobnie mechanizm Lemania 2310, wykorzystywany m.in. przez Omegę w latach 1946–1968 jako kaliber 321. Zgadza się! To właśnie ten mechanizm był sercem zegarków, które przeszły rygorystyczne testy NASA i pozwoliły Omedze Speedmaster zyskać miano „The first watch in the moon”.
Dodatkowo, nawet jeśli marka zegarka nie jest bardzo znana, rzadki i ceniony werk może przesądzić o jego atrakcyjności. Dlatego warto zawsze sprawdzić, co dokładnie „tyka” wewnątrz zegarka. Najlepiej u doświadczonego zegarmistrza.
Najbardziej wartościowe zegarki z drugiej ręki - im więcej złota, tym lepiejA co, jeśli Twój zegarek po dziadku nie jest ani markowy, ani limitowany, nie ma dokumentów, tarcza wygląda jakby widziała wojnę (albo dwie), a mechanizm przypomina bardziej zbiór losowych trybików niż precyzyjny werk? Nie wszystko stracone! Warto wtedy sprawdzić jeszcze jedną rzecz: z czego właściwie jest zrobiony ten zegarek?
Może się bowiem okazać, że nawet jeśli sam czasomierz nie ma większej wartości, to jego koperta (a czasem też i bransoleta) jest wykonana ze złota. A to już czysto materialna wartość, którą łatwo przeliczyć na gotówkę. Tego typu zegarki, szczególnie radzieckie (np. marki Poljot, Raketa, Łucz), często były produkowane z 14- lub 18-karatowego złota i rozdawane jako nagrody państwowe lub jubileuszowe. Zanim więc spiszesz taki zegarek na straty zrób test złota. Być może Twój zegarek wart jest więcej niż przypuszczasz. Tylko trzeba go najpierw… zważyć.
Rada na koniec - nie oceniaj zegarka zbyt pochopnieZegarek po dziadku to coś więcej niż tylko staromodny gadżet. To potencjalna historia, pamiątka, a także inwestycja i… niespodzianka. W świecie zegarków vintage diabeł tkwi w szczegółach: marka, model, stan, komplet dokumentów, a nawet sposób, w jaki starzeje się tarcza. To wszystko może uczynić z pozornie zwykłego czasomierza prawdziwy skarb.
Dlatego zanim uznasz, że to tylko stary „złom” z przeszłości, przyjrzyj się mu uważnie. Warto zasięgnąć porady eksperta, zegarmistrza lub kolekcjonera. Bo kto wie? Może właśnie w Twojej szufladzie leży zegarek, którego wartość potrafi zaskoczyć nawet największych znawców?
well.pl