Znalazł w śmietniku kawałek papieru. Okazał się szczęśliwą zdrapką

Jedni, żeby zapracować na niezłą sumkę, muszą zdobyć wykształcenie i budować wieloletnie doświadczenie zawodowe. Innym… wystarczy szczęście. Ta historia udowadnia, że czasem warto dokładnie zaglądać do kosza na śmieci.
Nie można przez całe życie liczyć na szczęście, ale czasem… zdecydowanie się ono przydaje. Nawet wtedy, kiedy po prostu idziecie wynieść śmieci.
Jakiś czas temu pisałem dla was o kilku tzw. śmietnikowych skarbach, a dziś odświeżę jedną z tych historii. Mówią, że za ostatni grosz warto kupić los na loterii. A co jeśli można go znaleźć? Często zdarza się tak, że do kosza na śmieci trafi nie to, co chcieliśmy wyrzucić.

Edward St. John z Blackstone w październiku 2005 roku podczas przeszukiwania śmieci przy lokalnym sklepie w, trafił na zdrapkę Hold 'em Poker z nagrodą o wartości… miliona dolarów. Fajnie, prawda? A jednak St. John prędko przekonał się, że może to rodzić pewne kłopoty.
Dość szybko w tej historii pojawia się niejaki Kevin Donovan, który stwierdził, że kupon należy do niego, a tym samym nagroda powinna należeć się właśnie jemu. Donovan przyznał, że tego dnia kupił wszystkie zdrapki Hold 'em Poker dostępne w sklepie, ale nie zorientował się, że wśród nich był zwycięski los i… wyrzucił go.

Początkowo Komisja Loterii w Massachusetts odrzuciła jego roszczenia, tłumacząc swoją decyzję faktem, że zdrapki nie są imienne, a nagroda jest wydawana okazicielowi.
Oddał 143 tysiące dolarów, żeby... mieć spokójNiedługo 49-letni Donovan zmarł na zawał serca, ale jego dzieci postanowiły zaskarżyć decyzję komisji w sądzie. 83-letni Edward St. John nie zamierzał marnować ostatnich lat życia na kłótnie oraz spory. Woląc nacieszyć niespodziewanym zastrzykiem pieniędzy, w ramach ugody oddał spadkobiercom Kevina Donovana 143 tysiące dolarów.
Dobra historia, prawda? Więc znajdziecie w moim tekście poświęconym znalezionym przypadkiem "śmietnikowym skarbom".
well.pl