Lokatorzy nadal nie mogą wrócić do domów po podejrzanym pożarze w budynku mieszkalnym

Dwóch mieszkańców kompleksu mieszkaniowego w Londynie nadal nie może wrócić do domu po tym, jak w poniedziałek rano w jednym z mieszkań rzekomo wybuchł pożar.
Policja poinformowała, że 49-letniemu mężczyźnie postawiono zarzut podpalenia z lekceważeniem ludzkiego życia i pozostanie on w areszcie do czasu kolejnej rozprawy sądowej w czwartek. Dokładna przyczyna pożaru nadal nie jest znana.
Tuż przed godziną 9:00 w poniedziałek, tuż przed godziną 9:00, strażacy zostali wezwani do budynku przy Wharncliffe Rd. N. 349 w związku z pożarem, który wybuchł w mieszkaniu na trzecim piętrze, poinformował dowódca plutonu Gary Mosburger. Mieszkanie zostało zniszczone, a inne części budynku zostały uszkodzone przez wodę i dym.

Ośmiopiętrowy wieżowiec, położony tuż przy Western Road, ma 145 mieszkań i jest własnością London Middlesex Community Housing (LMCH).
We wtorek rzecznik Matt Senechal poinformował, że dwie rodziny, które nadal pozostają przesiedlone, znajdują się pod opieką Czerwonego Krzyża i nie wiadomo, kiedy będą mogły wrócić.
Lokatorzy zgłosili, że widzieli gęsty, czarny dym wydobywający się z mieszkania na trzecim piętrze, a następnie okna zaczęły pękać od gorąca.
Z budynku ewakuowano około 50 osób, a jedna osoba została opatrzona z powodu zatrucia dymem. Policja nie ustaliła, czy jest to ta sama osoba, która została oskarżona o podpalenie.

cbc.ca