Wstrzyknąłem sobie wypełniacz do penisa, żeby dodać mu obwodu, a moja żona nie może się nim nasycić

Żyjemy w złotej erze modyfikacji ciała. Chcesz więcej testosteronu? Odwiedź lokalne spa. Marzysz o gęstszych włosach na głowie? Jest na to tabletka. Bardziej kwadratowa linia żuchwy? Pełniejsze łydki? Operacje plastyczne na oba te problemy stały się bardziej powszechne w ciągu ostatnich kilku lat. Nawet penisa można dziś spersonalizować. Można go wydłużyć, twardsze, poszerzyć. Można go nawet wstrzyknąć wypełniacze, takie jak te, które ludzie wstrzykują sobie w policzki, żeby je optycznie powiększyć.
Firma PhalloFILL prowadzi największą sieć klinik oferujących wypełniacze penisa – „zaawansowaną, niechirurgiczną metodę powiększania obwodu”, jak sami ją określają. Zabieg polega na wstrzyknięciu kilku dawek kwasu hialuronowego do penisa, a następnie użyciu indywidualnie dopasowanych rękawów, aby nadać mu pożądany kształt. PhalloFILL twierdzi, że jest to znacznie bezpieczniejsza alternatywa dla implantów chirurgicznych – ale nadal wymaga wbicia igły w krocze.
W najnowszej odsłonie naszego cyklu „Sekretne życie mężczyzn” rozmawiamy z Rickiem*, dyrektorem generalnym firmy zajmującej się cyberbezpieczeństwem z Alabamy. Przeszedł zabieg Phallofill w 2023 roku. Twierdzi, że ból był tego wart. Najwyraźniej seks z żoną, z którą jest już prawie trzydzieści lat, nigdy nie był lepszy.
* Imię badanego zostało zmienione w celu ochrony jego anonimowości.
Rick, 50 lat, AlabamaJestem żonaty od dwudziestu siedmiu lat i szczerze mówiąc, to była wspaniała podróż. Z żoną rzadko się kłócimy. Mamy trójkę pięknych dzieci. I zawsze mieliśmy aktywne życie seksualne, przynajmniej kilka razy w tygodniu. Ale z czasem wszystko się zmienia, zwłaszcza u kobiet. Urodzenie trójki dzieci to nie przelewki. Moja żona musiała mieć nacięcie krocza po urodzeniu naszej trzeciej córki, o której zawsze żartujemy, że ma ramiona środkowego obrońcy. Z biegiem lat była coraz bardziej sfrustrowana tym, jak bardzo zmieniły się codzienne czynności, takie jak chodzenie do toalety, od czasu porodu. Pewnego dnia zapytałem ją, czy te zmiany wpłynęły również na nasze życie seksualne, a ona odpowiedziała, że tak, nie jest już takie samo jak kiedyś.
To skłoniło nas do rozmowy o tym, co moglibyśmy zrobić, aby poprawić jej sytuację. Szczerze mówiąc, nie potrzebowałem, żeby coś się zmieniło. Za każdym razem, gdy wskakujemy razem do łóżka, trafiam w tysiąc. Ale przyjemność mojej żony jest dla mnie naprawdę ważna. Chcę, żeby czerpała przyjemność z seksu. Zaczęliśmy więc szukać potencjalnych metod, które mogłaby zastosować, aby przywrócić jej poczucie sprzed urodzenia dzieci.
Pierwszą rzeczą, którą rozważaliśmy, była rekonstrukcja pochwy. Była już w naszym polu widzenia, ponieważ kilka znajomych mojej żony to zrobiło. Spotkaliśmy się z chirurgiem plastycznym i szybko zdaliśmy sobie sprawę, jak inwazyjny jest ten zabieg. Jest skalpel. Są roboty. To poważna operacja. Wydawało się, że to dużo, żeby poddać jej ciało zabiegowi tylko po to, żeby poprawić sytuację, która niekoniecznie była zła, tylko od początku była inna. Nie chciałem, żeby robiła coś nuklearnego. Zdałem sobie też sprawę, że tak naprawdę rozmawiamy o naszym problemie, a nie o jej problemie. Zacząłem więc szukać potencjalnych rozwiązań.
Kilka tygodni później przypadkiem zauważyłem billboard reklamujący wypełniacze penisa. Pomyślałem, że to dziwne, że reklamuję je tak śmiało, ponieważ większość metod powiększania penisa wydaje się podejrzana, jak tabletki na stacji benzynowej czy dziwne pompki. Fakt, że ktoś wydał pieniądze na billboard, zaintrygował mnie na tyle, że postanowiłem to sprawdzić. W końcu znalazłem w mieście certyfikowanego urologa, który wykonuje ten zabieg. Spodobało mi się, że jest on odwracalny i niechirurgiczny.
Nie będę kłamał – nie patrzyłem, jak wbijają mi igłę. Nie chciałem, żeby ktoś ukłuł mojego penisa.
Ryzykując, że zabrzmię dziwnie, moje erekcje działają. Zbliżam się do pięćdziesiątki i mam mnóstwo znajomych, którzy zmagają się z zaburzeniami erekcji. Ja nie mam żadnego z tych problemów i nie chciałem robić niczego, co mogłoby zagrozić temu, co mam.
Nie byłem też zainteresowany operacją powiększania penisa, bo i tak jestem dość gruby. Nie jestem gwiazdą porno, ale jestem większy niż wielu facetów w szatni, jeśli rozumiesz, o co mi chodzi. Naprawdę nie chciałem zmieniać swojego ciała i doceniłem to, że ten specjalista przeprowadził badania przesiewowe w kierunku dysmorfofobii. Nie chciał, żeby ludzie próbowali rozwiązać problem natury psychologicznej za pomocą zabiegu fizycznego. Powiedziałem o tym żonie i była całkowicie za tym, żebym spróbował wypełniacza, co ma sens, biorąc pod uwagę, że to nie ona będzie musiała stawiać czoła igłom.
Na szczęście zabieg nie był zbyt bolesny. Podczas pierwszej wizyty lekarz zaznaczył na moim penisie w stanie wzwodu, gdzie wstrzyknąć zastrzyk. Wykonują jeden zastrzyk na każdy cal penisa w stanie wzwodu, więc dostałem siedem lub osiem zastrzyków. Dzięki Bogu, że najpierw podają zastrzyk z lidokainy. I nie wstrzykują niczego w końcówkę ani jądra. To tylko boki trzonu.
Nie będę kłamać – nie patrzyłem, jak wbija się igła. Lekarz uprzedził mnie, że nastąpi lekkie ukłucie. Wbiłem wzrok w sufit. Nie chciałem, żeby ktoś ukłuł mi penisa. Po wszystkim dano mi specjalną osłonkę do noszenia w domu, żeby wypełniacz pozostał gładki i na swoim miejscu.
Po kilku sesjach w odstępach sześciotygodniowych rezultaty były wyraźnie widoczne. Nawet w stanie spoczynku mój penis wyglądał na zauważalnie pełniejszy i cięższy. Nie potrzebowałem tego zastrzyku ego, ale może podświadomie podoba mi się to, jak teraz bardziej zwisa. Co najważniejsze, podoba się mojej żonie. Ożywiło to nasze życie miłosne w sposób, którego się nie spodziewałem, ponieważ wzrost penisa następował stopniowo. Każdy seks po wizycie był jak nowa przygoda.
W sumie zyskałem nieco ponad cal w obwodzie. Mój obwód wzrósł z dziesięciu i pół cala do dziesięciu i pół cala w stanie wzwodu. Ten dodatkowy cal powoduje większe tarcie, co oboje z żoną lubimy, ale ona szczególnie. Wróciła do orgazmów po dobrym, staromodnym seksie penisem i waginą. Jeszcze niedawno miała dwa w trzydzieści minut. Świadomość, że jest tak zadowolona, czyni mnie najszczęśliwszym facetem na świecie.
esquire